Na co dzień, od czterech lat, aspirant Marcin Brdak pełni służbę w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wyszkowie. Ale rano w niedzielę, 24 lipca, jechał przez Wolę Rasztowską do innej pracy. Dochodziła 6.30. Strażak zauważył przy drodze mężczyznę leżącego twarzą do ziemi. Zatrzymał się. Przy leżącym i nie dającym oznak życia młodym mężczyźnie stał starszy człowiek.
- Powiedział mi, że chłopak się powiesił na płocie za krawat, że przed chwilą go odciął. Nie wiedział, co dalej zrobić, jak mu pomóc. Przekręciłem chłopaka na plecy, był siny, nie dawał oznak życia. Przystąpiłem do resuscytacji - opowiada Marcin Brdak.
Zatrzymana młoda para zadzowniła na polecenie aspiranta po pomoc medyczną. Ale zanim nadjechało pogotowie ratrunkowe z Tłuszcza, upłynęło około 20 minut. Przez cały ten czas wyszkowski strażak próbował przywrócić funkcje życiowe u samobójcy. Po tym czasie, tuż przed przyjazdem karetki, chłopak zaczął samodzielnie oddychać, odzyskał przytomność, był z nim kontakt, udało się porozmawiać.
- Zrobiłem to, co do mnie należało - mówi Marcin Brdak.
Ma świadomość, że gdyby nie przejeżdżał tamtędy, nie zatrzymał się, być może nikt nie potrafiłby pomóc poszkodowanemu.
- Mogło być różnie... - przyznaje. - Cieszyłem się, że się udało. Jest takie fajne uczucie, że się pomogło.
- To postawa godna ratownika - chwali podwładnego komendant PSP w Wyszkowie st. bryg. Marek Krassowski. - Najważniejsze, że nie wykazał się obojętnością, że stanął, pomógł. Ludzie często boją się podjąć działania ratownicze, bo nie mają dostatecznej wiedzy.
- My mamy z tym do czynienia na co dzień, jesteśmy przeszkoleni do udzielania pomocy przedmedycznej a często pomagamy też pogotowiu ratunkowemu - mówi Marcin Brdak.
Za jego postawę komendant wystąpi o przyznanie mu tytułu Strażaka Miesiąca. Uratowany 29-latek opuścił już szpital.