REKLAMA

REKLAMA

Mieszkańcy nie przyszli, ale zapłacili. Rekordowe koszty Bug Nature Festival

Autor: Elwira Czechowska

Miasto | Poniedziałek, 01 wrz 2025 01:51

800 tys. zł kosztowała organizacja Bug Nature Festival 2025. Mimo wprowadzenia biletów za koncerty, wyszkowski podatnik dopłacił do każdego uczestnika ponad 460 zł. - 650 tys. zł to tyle, co rocznie przeznaczamy na ogólnie pojęty sport, a tu „przepalamy” 800 tys. zł w dwa dni - uważa radny Waldemar Karłowicz. - To impreza dla elity, która nie odpowiada na potrzeby mieszkańców - dodaje Radosław Biernacki, a Paweł Zawadzki przeprasza mieszkańców, że „zrzucili się” na wydarzenie, w którym nie brali udziału. Władze miasta bronią festiwalu, podkreślając jego profesjonalizm i znaczenie promocyjne. - Kto był, jest zadowolony - mówi burmistrz.

Miasto

Organizacja tegorocznej edycji BNF (Bug Nature Festival) była jednym z najgorętszych tematów ostatniej sesji Rady Miejskiej w Wyszkowie. Wydarzenie, którego koszt sięgnął 800 tys. zł, wywołało falę emocji i podziałów - zarówno wśród mieszkańców, jak i radnych. Nie znalazł się choć jeden, który broniłby wydarzenia i podzielał samozadowolenie organizatorów - burmistrzów. Wysokie koszty organizacji, decyzja o biletowaniu koncertów i wykluczeniu części osób z udziału w wydarzeniu, apodyktyczność przy podejmowaniu decyzji i brak komunikacji z radnymi i mieszkańcami, wreszcie arogancja i zachowanie protekcjonalne względem osób, które nie podzielają pozytywnych opinii burmistrzów - to najczęściej padające zarzuty pod ich adresem ze strony radnych. Podstawowe pytania, które przewijały się w trakcie dyskusji, to: czy warto było wydać tak duże środki publiczne, czy festiwal spełnił oczekiwania mieszkańców i przede wszystkim - czy ma on przyszłość i w jakiej formule? 

Ponad dwukrotnie droższy

Choć wszyscy czekają na szczegółowe rozliczenie organizacji festiwalu, podano już do wiadomości, że koszt tegorocznej edycji Bug Nature wyniósł 800 tys. zł. Dla porównania, w roku ubiegłym festiwal kosztował gminę 360 tys. zł. Tegoroczna edycja była więc ponad dwukrotnie droższa. Mimo wprowadzenia biletów na koncerty i wydarzenia towarzyszące, wpływy z nich wyniosły zaledwie 151 tys. 409 zł. Zatem z budżetu gminy trzeba dołożyć na pokrycie kosztów organizacji około 650 tys. zł. Składają się na to m.in. gaże artystów, zaplecze, obsługa techniczna, scena, ochrona, bramki, opłaty ZAIKS, organizacja imprez towarzyszących. 

- Mówimy o budżecie 800 tys. zł. 650 tys. zł to tyle, co my rocznie przeznaczamy na ogólnie pojęty sport, a my to „przepalamy” w dwa dni w moim mniemaniu - zaczął dyskusję radny Waldemar Karłowicz. - Dlaczego gmina podejmuje się organizacji tego? To jest pewien rodzaj hazardu. Gmina kładzie na stół pieniądze, nie mając żadnej gwarancji. A co gdyby się sprzedało 100 biletów? Bylibyśmy do tyłu 780 tysięcy. Według mnie nam nie wolno tego robić.

Jego opinię podziela radny Paweł Zawadzki.

- Według moich wyliczeń, 460 zł dołożyliśmy do każdego człowieka, który kupił bilet. Czy nas stać, żeby finansować mieszkańcom Wyszkowa - dobrze jeśli jeszcze mieszkańcom Wyszkowa - ale pewnie z połowa to były osoby spoza gminy Wyszków. Według mnie nie - stwierdził.

- Ta dyskusja mogłaby się zakończyć, gdyby pan burmistrz przyznał, że kulturalnie wszystko się udało, natomiast finansowo - no klapa - podsumowała radna Katarzyna Wysocka.

Jej zdaniem, festiwal od początku był źle skalkulowany. 

- Nie może zamknąć się zyskiem, czy mniejszą stratą, gdy bilet kosztuje 170 zł. Nie można zakładać, że 170 zł nam pokryje koszty za tak zorganizowany festiwal. Bilet na Kazimiernikejszyn kosztuje 285 zł. Jeśli chcemy go kontynuować, to trzeba urealnić cenę biletów, a jeżeli chcemy dla mieszkańców, to trzeba dopłacić i zrobić to w innej formule - mówiła.

Zdaniem radnego Karłowicza, jeśli gmina miałaby przeznaczać takie kwoty na organizację festiwalu, powinien się znaleźć jako odrębna pozycja po stronie wydatków w budżecie gminy, o wysokości której zdecydują radni.

„Tłumu tam nie było”

Dyrektor WOK „Hutnik” Wiktor Czajkowski, odpowiedzialny za kwestie organizacyjne, poinformował, że na tegoroczny festiwal sprzedano 1423 biletów. Nie oznacza to jednak, że tyle osób uczestniczyło w koncertach podczas dwóch dni festiwalu. Jeśli bowiem ktoś kupował dwudniowy karnet, system zliczał to jako dwa sprzedane bilety. W rzeczywistości zatem - jak oszacowali radni - w festiwalu mogło wziąć udział od 700 do 1000 osób. Organizatorzy rozdali także 200 darmowych wejściówek, które otrzymali wolontariusze, współpracownicy, podmioty, które wspierały festiwal na zasadzie barteru, m.in. Młodzieżowa Orkiestra Dęta, Bug Wyszków oraz uczestnicy konkrusów, w których do wygrania były bilety.

Według radnego Karłowicza ten festiwal po prostu „nie chwycił”. Uczciwie trzeba oddać, że i podczas poprzednich edycji - bezpłatnych dla uczestników - frekwencja nie była oszałamiająca, choć w przypadku dwóch edycji decydującym czynnikiem była zapewne niesprzyjająca pogoda. Trudno było zatem zakładać, że przy wprowadzeniu opłaty za bilety frekwencja w tym roku będzie wyższa.

- To jest czwarta edycja. W pierwszym, drugim, trzecim czwartym roku mamy porównywalną frekwencję i dosypujemy tam konsekwentnie środków, a nie przebywa tam ludzi. Nie ma takiej frekwencji, żeby to dublować i ciągnąć w budżetach 800-tysięcznych - uważa radny Karłowicz.

- Nie było tam więcej niż 1000 osób. W zeszłym roku na pewno było dwa, trzy razy więcej - stwierdził radny Paweł Turek.

Zauważył, że w poprzednich bezpłatnych edycjach publika wybierała koncerty, które ją interesowały.

- Ludzie przychodzili na wykonawcę, który im odpowiadał, i wracali do domu, nikt nie siedział tak jak tutaj zamknęliśmy wszystkich przez cały festiwal. Ale impreza z roku na rok się rozkręcała. Na piknikach sołeckich kilka tysięcy osób się przewijało a wydaliśmy na to 140 tys. zł. Wróćmy do niebiletowanej imprezy i after party żeby było dla wszystkich mieszkańców - postulował. 

Nie zgodziła się z nim wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz, która podkreśliła, że szacunki frekwencji oparto na zdjęciach z drona.

- Podjęliśmy próbę oszacowania frekwencji. Mieliśmy drona na obydwu edycjach i porównaliśmy zdjęcia z piku koncertów w zeszłym roku i w tym roku i nie zgadzam się, że było w tym roku mniej osób pod sceną w piku koncertów pierwszego dnia, bo drugiego tak. W piku imprezy nie była to mniejsza ilość. Chat gpt zlicza to po zdjęciach.
Radny Paweł Zawadzki odniósł się do sprawozdania z pracy WOK „Hutnik” w 2024 roku, gdzie jako liczbę uczestników ubiegłorocznej edycji BNF podano 3000 osób (rotacyjnie). 

Ten test nie wypadł dobrze

Zdaniem radnego Adama Szczerby, u podstaw negatywnej oceny festiwalu leży decyzja o wprowadzeniu opłaty za bilety. 

- To była jedna z najgorszych decyzji jeśli chodzi o ten festiwal - stwierdził. - Doszło do sytuacji, gdzie jedyna duża impreza na terenie gminy dostępna dla ogółu mieszkańców została z automatu zlimitowana do osób, które na takie festiwale jeżdżą. W gminie 30-tysięcznej na festiwale płatne jeździ 1000, może 2000 osób. Niewiele osób może sobie na to pozwolić ani też nie ma takiego nawyku, zwyczaju. Osoba, która kupuje bilet z takim line up’em za stosunkowo niewielką cenę, dostaje ładną przestrzeń, line up, luźny teren do pospacerowania i wszystko się zgadza oprócz tego, że żeby ta osoba mogła to zrobić, to gmina dokłada duże pieniądze. I gdyby dołożyła żeby ta impreza była dostępna dla wszystkich mieszkańców, to ok, a my do niej z chwilą biletowania dołożyliśmy więcej, dużo więcej niż w poprzednich latach. Za duży koszt gminy zrobiliśmy imprezę, z której skorzystało niewielu mieszkańców. Ten test nie wypadł dobrze. Śmiem twierdzić, że nawet na plaży na after party w ubiegłym roku było więcej niż 1400 osób. Nie może być tak, że my w przyszłym roku bilety zrobimy tańsze dla mieszkańców z gminy, bo jak? Takich rzeczy się nie robi. Nie ma dobrej formuły żeby to zbiletować. 

- Decyzja, żeby festiwal był biletowany, była burmistrza - stwierdziła wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz. - Ja miałam na ten temat inne zdanie. Koniec końców uważam, że dobrze się stało, bo biletowanie gwarantuje, że taki scenariusz, że przyjdzie 100 osób, się nie sprawdzi. Jak ktoś nie zainwestował w swój bilet, to przy deszczowej pogodzie nie przyjdzie i koszty byłyby wówczas jeszcze większe - uważa wiceburmistrz.

Założyliśmy na siebie droższy garnitur 

Decyzji o biletowaniu imprezy bronił burmistrz Piotr Płochocki.

- Miałem świadomość, że to będzie dla wyszkowian trudna decyzja w odbiorze, bo nie mieliśmy do tej pory biletowanych koncertów plenerowych. Wiedziałem, że ludzie będą musieli to przepracować, oswoić, i wolałem, żeby się oswoili z tym szybciej, w tym roku - mówił. 

Jego zdaniem „świat się zmienia, praktyka w branży się zmieniła, branża się sprofesjonalizowała i skomercjalizowała” i organizatorzy muszą się też skomercjalizować i sprofesjonalizować. 

- Festiwal stał w rozkroku między starym festynem a próbą stworzenia czegoś nowego. Musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy, by w Wyszkowie gościli artyści z pewnego parnasu, popularni, cenieni, czy stwierdzamy, że nie stać nas na nich, więc nawet nie próbujemy. Postanowiliśmy, że jeżeli mamy festiwal kontynuować, to musimy mu nadać nową formułę - mówił.

Burmistrz nawiązał do wcześniejszych propozycji radnych do gminnego kalendarza imprez, deprecjonując je:

- Wiem, że mówiliście o różnych formułach z przeszłości, mówiliście o Dniach Wyszkowa. Takie święto miasta, skondensowane w jednym miejscu i czasie, to jest formuła z lat 90. My tak naprawdę mamy ją rozbitą na kilka akcentów w trakcie roku, czy to Festiwal Miodu i Chleba czy Dzień Dziecka - tak się zmieniła rzeczywistość - mówił. 

Czytaj także: "Jesteśmy dużym miastem, musi się dziać"

Zdaniem burmistrza, lepiej wydać 600 tys. zł za pewną obecność tych osób, które kupiły bilety na koncert, niż 400 tys. zł za niebiletowany koncert, ryzykując, że nikt nie przyjdzie. 

- Mieliśmy całą serię dylematów. Nie mówimy, że ta formuła jest optymalna. Natomiast stwierdziliśmy, że biletowanie zapewnia szereg różnego rodzaju czynników: bezpieczeństwa, profesjonalizacji sceny, zaplecza technicznego. Drugi warunek jest taki, że wielu artystów nie występuje na niebiletowanych koncertach, bądź mają stawkę razy dwa. Ci artyści nie zagrają na stadionie za 5 zł na Dniach Wyszkowa. Biletowanie jest kontrowersyjną kwestią społeczną, pewnie to jest w jakiś sposób podwójne finansowanie, ale musieliśmy się na coś zdecydować. Albo w jedną, albo w druga stronę. My z całą satysfakcją stwierdzamy, że ten ruch, który wykonaliśmy, był ruchem odpowiednim. Założyliśmy na siebie droższy garnitur i on się nam sprawdził - stwierdził burmistrz.

Dla takiej publiczności artyści grać nie chcą

- Kto był, jest zadowolony - podkreślał kilkukrotnie burmistrz, nie przyjmując do wiadomości argumentów radnych, że zadowolonych jest mniej, bo większość - zwłaszcza mieszkańców gminy - nie wzięła udziału w wydarzeniu. 

- Czy te 1000 osób to dużo, czy mało? Warto spojrzeć z perspektywy kogoś, kto był. Żadnego z państwa nie było. Stanowczo za wcześnie, by być tak pewnym jak pan radny, że ten festiwal w takiej formule to nie może istnieć. Ile osób musiałoby być na tym festiwalu, żeby uznać go za zasadny, żeby on trwał? Można by zabiegać, by na tym festiwalu było więcej wyszkowian. Ale nie mieliśmy lepszej promocji Wyszkowa w Polsce w ostatnich latach. Może da się zastosować rabaty dla mieszkańców gminy Wyszków, bo my chcemy, żeby oni przychodzili. Ale nie da się też porównać tej z poprzednimi edycjami. Do tej pory ta publiczność była przypadkowa. Nie była to świadoma publiczność - dla takiej publiczności artyści grać nie chcą. Ale pytanie, czy my tego chcemy? Nikt z nas nie przesądza formuły, ale absolutnie jestem pewny, że jeśli chcemy mieć tego rodzaju gwiazdy, to inna forma niż biletowanie nie wchodzi w rachubę, bo nie będziemy dalej polecani w branży i artyści nie będą się zgadzali na nasze warunki. Ci artyści nie zagrają na stadionie, za 5 zł, na Dniach Wyszkowa. Duża część artystów poważanych, która przyciąga dużą ilość ludzi, po prostu nie przyjedzie. Ta impreza wyszła nam na tyle dobrze, jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak to zostało zorganizowane. Szkoda stracić szanse, by tak udany początek wyrzucić do kosza. To wciąż jest mniejszy hazard. Festiwal był dobrze zorganizowany. Z całą satysfakcją stwierdzamy, że ten festiwal w tej formule nam się sprawdził - z przekonaniem mówił Piotr Płochocki.

Zapytać mieszkańców

- Dlaczego zapadła już decyzja, że w roku następnym ten festiwal będzie kontynuowany? Jeżeli to będzie taka formuła, mojej zgody na to nie ma - stwierdził radny Waldemar Karłowicz.

- My nie powiedzieliśmy, że na 100 proc. festiwal za rok się odbędzie, tylko że chcielibyśmy żeby się odbył - odpowiadała Alicja Staszkiewicz, co nie do końca jest prawdą. Na oficjalnym funpage’u BNF pojawiła się już zapowiedź przyszłorocznej edycji. Mimo to wiceburmistrz podkreślała:

- To nie jest decyzja moja, państwa radnych, tylko pytanie do mieszkańców. Gdyby był w formule bezpłatnej, to i tak kosztowałby dużo więcej niż w ubiegłym roku. Ceny wszystkiego bardzo wzrosły, dwa że były oczekiwania gwiazd festiwalowych i tak czy siak festiwal byłby dużo droższy.

Mimo zapewnień, że żadna decyzja nie zapadła, z ust wiceburmistrz padło po chwili jednoznaczne stwierdzenie:

- Skoro wiemy, że chcemy kontynuować festiwal na takim profesjonalnym poziomie, to on będzie tyle kosztować. Alternatywą nie jest to, czy on będzie płatny – bezpłatny, tylko czy w ogóle będzie czy nie będzie. Nie ma półśrodków. Albo jest festiwal dobrze zabezpieczony, na oczekiwanym przez mieszkańców poziomie także co do doboru wykonawców, albo organizujemy festyn. My nie podejmiemy się tego kontynuować tak jak w poprzednich latach, gdy przymykaliśmy oczy na kwestie bezpieczeństwa, nie było to zgłaszane jako impreza masowa, różne rzeczy się działy. Tutaj trzeba by było głos oddać mieszkańcom, pomyślimy nad formą zapytania, przedstawiając im realne alternatywy.

- Nie można zlekceważyć tego, jak on ostatecznie się udał i jak był odbierany, zarówno w branży, jak i wśród odbiorców - dodał burmistrz.

Mieszkańcy już zagłosowali

Gdy burmistrz mówił o elitarności festiwalu, że uczestniczył w nim „świadomy odbiorca” i nie było osób przypadkowych, które przyjechały rowerem pod scenę i po chwili odjechały, radny Osik skwitował to dosadniej: 

- Pan mówi, że nie było tam osób przypadkowych... Wyszkowianie to zlali, taka jest prawda - powiedział.

- Burmistrz mówi, że ta edycja była udana. W czym? - zadał pytanie Paweł Zawadzki. - Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na jedno wydarzenie, była stosunkowo dobra pogoda, a biletów sprzedano 1400. W czym było to udane? Pan mówi, że 80 proc. komentarzy było pozytywnych. Nie wiem, gdzie je pan czytał, bo rzadko można było spotkać komentarz pozytywny na temat tej edycji BNF. Tak jak nie musimy dopłacać do kina ambitnego, tak samo nie musimy dopłacać do festiwalu, który się odbywa w Wyszkowie, jeśli mówimy o płatnym wydarzeniu. W mojej opinii mieszkańcy już zagłosowali - pieniędzmi i swoimi osobami, których tam nie było w parku - podsumował.

- Pana tam nie było i pan wie - komentowała Alicja Staszkiewicz.

A burmistrz posunął się jeszcze dalej, krytykując radnych, za to, że wypowiadają się o festiwalu, mimo że nie uczestniczyli w koncertach:

- Istnieje pewien pułap ignorancji. Jak mnie gdzieś nie było, a pan nie był, to nie można przesądzać o tym, czy festiwal był udany czy nie. Trudno to też wyrokować z liczb. Ci którzy byli, są zadowoleni. Głównie niezadowoleni są ci, co nie byli. Poszło tyle osób, ile było zainteresowanych - stwierdził Piotr Płochocki.

Na to zdecydowanie zareagowała radna Lidia Błachnio:

- Niektóre wypowiedzi dotykające intelektu zebranych tu radnych budzą moje oburzenie - powiedziała. - Uważam, że tego typu wypowiedzi, sugerujące, że „my musimy, my chcemy, my powinniśmy”, dyskwalifikują mieszkańców, którzy nie są zainteresowani, a ja np. nie jestem zainteresowana, choć nie uważam się za ignorantkę jeśli chodzi o inne rodzaje muzyki. Mieszkańców mamy wielu i mamy różnych. Ja od początku byłam przeciwna temu wydarzeniu, bo byłam na dwóch poprzednich edycjach i one nie zaspokajały moich potrzeb. Natomiast wiem, że można zorganizować inny festiwal. Sama byłam współorganizatorką wraz z Piotrem Adlerem festiwalu Vacek Festival. Pan burmistrz zna, wie i rozumie. Pan burmistrz używa określeń: ”chcemy” - kto chce? Też bym chciała, żeby moi uczniowie czytali wysoką literaturę. Natomiast używanie takich określeń, że „my chcemy” sugeruje, że ci, którzy nie chcą, są delikatnie mówiąc ignorantami - podkreślała. 

Brak informacji i konsultacji

Radna zwróciła także uwagę, że decyzje o być albo nie być festiwalu, a także jego formule, od początku zapadały poza gronem radnych. 

- W listopadzie pani wiceburmistrz była na komisji kultury i rozmawialiśmy o wysokiej cenie BNF. Przekonywała nas wówczas, że jest to wielce potrzebne wydarzenie w Wyszkowie, które Wyszków rozsławi. Na komisji kultury byłam rozczarowana faktem, że pani wiceburmistrz pytana o BNF dostała smsa, przyszedł pan burmistrz i wyszli razem z pokoju spotkań, no i nie dowiedzieliśmy się i nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi, czy ten BNF będzie, czy nie będzie. Mówiliśmy o kosztach rzędu 600 tys. zł, co dla mnie było szokujące, zaskakujące, ale nie dostałam wówczas odpowiedzi, jak to wygląda, a i później zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym, że takie pieniądze zostaną wydane - mówiła Lidia Błachnio.

- Tegoroczny BNF to impreza autorska państwa burmistrzów - podkreślał radny Waldemar Karłowicz. - Nie wiem, czy ktoś z radnych miał wpływ na kształtowanie tego programu i budżetu tego festiwalu. My na komisji kultury w lutym usłyszeliśmy, że tak naprawdę decyzji jeszcze nie ma, czy BNF w 2025 roku się odbędzie, czy nie, a jak widać się odbył i jak czytamy odbędzie się i w następnym roku - zauważył.

- Ta dyskusja powinna się odbyć nie w tym czasie, a kilka miesięcy wcześniej - włączył się radny Adam Wrzosek. - Mówimy, że powinniśmy spytać mieszkańców. Kim my jesteśmy? Zostaliśmy wybrani jako przedstawiciele mieszkańców i ja się takim czuję. Mówimy, że mamy spytać - a to oni nas wybrali jako swoich przedstawicieli. Dlaczego z nami nie porozmawiano wcześniej w ten sposób? Są komisje od tego. Nie ma po prostu komunikacji i to jest zarzut do burmistrzów. Po to jest grupa przedstawicieli nas, społeczeństwa, żeby doradzić, przekazać pewne tematy, a tutaj to  był taki hazard: może się to spodoba mieszkańcom. 

- Przejawia się w państwa wypowiedzi mniej lub bardziej ukryty żal, że nie zostali zapytani o zdanie. Może o to chodzi i problem jest zupełnie inny niż to, że wybraliśmy taką a nie inną formułę organizacji - stwierdził burmistrz Płochocki. - Jeśli o to chodzi, to wrzućmy to do budżetu, przedyskutujmy, jak to ma wyglądać, ale wtedy inaczej definiujemy problem. Wrzucimy to do budżetu i odbędziemy pewną dyskusję. Może dojdziemy do wniosku, że ta formuła jest nie dla nas, być może, ja tak nie uważam, ale być może tak będzie... 

Festiwal albo festyn

- Jestem otwarta na taką sugestię. Należałoby pewnie zapytać mieszkańców, sama jestem ciekawa - dodała wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz. - To jest impreza już bardzo ugruntowana i wydaje mi się, że trudno byłoby ją mieszkańcom odebrać. Biletowanie było próbą racjonalizacji kosztów. Wybieramy między być a nie być tego festiwalu. Alternatywy są dwie. Wybór mamy między imprezą drogą - jeżeli dalej chcemy organizować BNF na takim poziomie, bo ma on swoją formę, sznyt, który jest oczekiwany przez odbiorców także pod względem doboru artystów, albo alternatywą czegoś w rodzaju festynu miejskiego. Alternatywą jest festyn miejski. Nie ma nic po środku. Nie da się zorganizować na wysokim profesjonalnym poziomie czegoś za budżet festynu miejskiego. Nie uda nam się zrobić prawdziwego festiwalu z gwiazdami za dużo mniejsze pieniądze. Jesteśmy w stanie trochę zaoszczędzić, sponsora pozyskać, natomiast jeżeli chcemy mieć imprezę z dużymi gwiazdami, które występują na festiwalach, to nie będzie to tania impreza. 

Radny Waldemar Karłowicz zauważył, że gmina wcale nie ma obowiązku jej organizować. 

- Chciałbym przypomnieć, że zarządzanie finansami gminy polega na planowaniu, pozyskiwaniu, inwestowaniu w składniki majątkowe i kontrolowaniu środków finansowych, aby realizować cele strategiczne i zaspokajać potrzeby mieszkańców. Nie ma tu nic, że mamy ryzykować wydawanie pieniędzy w organizację imprez, do organizacji których nie jesteśmy powołani - stwierdził stanowczo.

Festiwal dla elity

- To był festiwal dla elity i osób, które było stać na kupno biletów, bo te bilety nie były tanie. Mieszkańcy, którzy nie byli, byli zbulwersowani tym, że jako podatnicy muszą dodatkowo kupić bilet na imprezę, która była współfinansowana przez środki publiczne. Otrzymał pan od mieszkańców żółtą kartkę - stwierdził radny Radosław Biernacki. - Padły słowa, że „chcemy”, ale my jesteśmy od tego, co chcą mieszkańcy. Pan powinien głosów mieszkańców słuchać, a nie że pan tak uważa. To nie jest najważniejsze czy widownia była świadoma czy nie - najważniejsze jest to, żeby aktywizować mieszkańców, bo gdyby nie bilety, to część z nich by przyszła z samego zainteresowania nawet jak nie zna artystów. 

Radny Waldemar Karłowicz wypowiadał się w podobnym tonie.

- Gmina nie dysponuje własnymi pieniędzmi na organizację imprez, tylko pieniędzmi mieszkańców. Warto się wsłuchać w to, na co oni te pieniądze chcą wydać. Co roku „dosypujemy” do tej imprezy, a w zamian nikt nam nie zwraca. Za 800 tys. zł można zrobić dwie imprezy: klasy tej co Vacek Festiwal i koncerty w parku z mniejszymi gwiazdami - zasugerował.

Radny za nietrafiony uznał argument o promocji miasta w Polsce. 

- Nie robi na nim wrażenia nawet jakby było tu 2 tysiące osób ze Szczecina, Krakowa, z Koszalina, bo to do promocji Wyszkowa nie przykłada się zbyt wiele - mówił. - Padło też zdanie, że firma ochroniarska nas chwali. Firma ochroniarska była zachwycona. Jak ona się użera z dziesiątkami tysięcy ludzi na każdym koncercie, a tu mieli tysiąc osób, to przyjechali tu na wypoczynek. Wiadomo, że będą zadowoleni. To żadna opinia - stwierdził.

Może mieszkańcy wolą festyn?

Radny Karłowicz zacytował słowa burmistrza Piotra Płochockiego, które skłoniły go do pewnej refleksji:

- Pan burmistrz kiedyś powiedział, że o gustach się nie dyskutuje, gusta się kształtuje. Przy okazji tego festiwalu tak się zastanawiam, czy my za bardzo tych gustów mieszkańców nie chcemy kształtować? Zapytajmy, może oni oczekują kogoś innego? Jeżeli mamy czwartą edycję i jest liczba uczestników na tym samym poziomie, to możemy dokładać coraz więcej i to niewiele zmieni. Czyli oczekiwania mieszkańców są całkowicie inne. Może właśnie mieszkańcy oczekują bardziej festynu niż tej ogromnie wysokiej kultury? - powiedział.

- Samorząd powinien mieć ambicje do kształtowania gustów - uważa Piotr Płochocki. - Jakbyśmy zapytali mieszkańców, kogo chcecie, to by wybrali gwiazdę pop, gwiazdę disco polo, hip hop i pytanie czy my wtedy kształtujemy gusty? To, co zrobiliśmy, wpisuje się w efekt kształtowania gustów. Nie można tych edycji ze sobą porównywać. Podczas poprzednich pani naczelnik mówiła do ludzi: „wyjdźcie spod drzew, bo nikt więcej do nas nie przyjedzie”. Wykonaliśmy tytaniczny progres. O kolejnej edycji myśleliśmy, żeby trochę zróżnicować repertuar, wykonawców. Ale powrót do takiego półfestynu nie jest dla nikogo ani atrakcyjny, ani opłacalny - mówił burmistrz.

Festiwal dla wybranych, rachunek dla wszystkich 

- Dlaczego gmina to organizuje? W imię czego my to robimy? - zapytał wprost radny Waldemar Karłowicz. - Z kim my jeśli chodzi o jakość, rangę tych wykonawców, z kim my się mamy ścigać? Jeżeli mamy taki świetny produkt, niech przychodzi firma komercyjna, dajmy jej teren i dołóżmy za scenę 150 tys. zł i niech oni to robią. Jakie narzędzia, jakich fachowców ma gmina do organizacji takiej imprezy? Czy ona jest do tego powołana? Nie, od tego są ludzie, dla których to jest profesja. Tak się robi w Siedlcach. U nas podjęliśmy się karkołomnego zadania. Zresztą, nazywanie tego festiwalem to jest przerost. Skoro mamy taki świetny produkt, dlaczego nie mamy na ten festiwal sponsorów, dlaczego nie zgłaszają się firmy, które chcą to przejąć? Słyszę, że będziemy brnęli w to w przyszłym roku. To dla mnie niezrozumiałe - stwierdził.

- Jeśli oddamy w ręce prywatne, to mamy taki festiwal, jaki był w każdym innym mieście i za 600 zł. Pytanie, w którą stronę ten hazard bardziej się opłaca? Nasz festiwal był jednym z najtańszych w Polsce, bo do tego dołożyliśmy i ta kombinacja była atrakcyjna dla uczestników - odpowiadał burmistrz.

A radny Paweł Zawadzki zwrócił się do mieszkańców.

- Chciałbym przeprosić mieszkańców, którzy nieświadomie zrzucili się na festiwal, a z tego wydarzenia nie skorzystali z powodów finansowych w dużej mierze - powiedział.

- Jeżeli sprowadzamy ocenę tylko do porównywania liczb, to wciąż nie oddajemy sprawiedliwości sprawie. Namawiam, by wrzucić pułap dyskusji na trochę inny poziom czy dać tej imprezie szansę w takiej formule. Ciężko o tym zadecydować, nie będąc na festiwalu. Bo teraz to rozmawiamy tylko o liczbach. Jeżeli ktoś uważa, że najważniejsze, żeby było tanio i dużo ludzi, to on się rzeczywiście nie obroni. Ale rozumiemy, że nie o to chodzi.  Mamy pewien pułap imprez, które spełniają te gusta: np. pikniki sołeckie. Identyfikacja problemu polegała na tym, że nie mamy imprez ambitniejszych i BNF był predystynowany do bycia imprezą trochę premium. Mieszkaniec ma okazję być na darmowych imprezach. Być może nie chciał być na biletowanym BNF. To jego wybór i trzeba go uszanować, ale to nie oznacza, że nie mamy go dla kogo robić - powiedział Piotr Płochocki.

Zdaniem radnej Katarzyny Wysockiej gmina ma możliwość zaproponowania mieszkańcom ciekawej oferty, nie ponosząc kosztów:

- Są możliwości, że gminy pozyskują, bo można zdobyć dofinansowanie. Były Mazopikniki, wielkie imprezy, w Ostrowi Maz. było „De Mono”, za darmo. Wielkie pikniki, za które marszałek płaci, tylko to trzeba rozmawiać i trzeba po nie sięgnąć - podsumowała. 

Czytaj także: Z letniego festynu w festiwal. "To są ogromne, ogromne koszty"

REKLAMA


Komentarze (30).

REKLAMA

Ten garnitur tu nie pasuje

Te niedopasowane garnitury kiepsko leżą. Ile to już lat pan Piotrek klepie chałturę w WOK próbując podnieść poprzeczkę wyszkowskiej gawiedzi w dziedzinie filmu? Bez względu na publiczność, w czasach pod kreską, zdążył naciułać trochę dutków (bo nic nie robi bezinteresownie). Ile lat zajęło mu odchamnienie publiczności, żeby w końcu, ze względu na frekwencję, z malutkiej klitki kieszonkowego kina przenieść się z tym swoim interesem do głównej, widowiskowej sali WOK na kilkaset miejsc? Otóż, jak była garstka, tak jest czasem ciut większa garstka, a i to ze względy na nowokinomanów koniunkturalnych przydupasów. Dlatego farmazony o misji podnoszenia cudzego poziomu niech sobie burmistrzowie i ich doradcy darują. Elitka januszzy, którą stać, niech sobie organizuje te fanaberie na własny koszt. Sala WOK będzie w sam raz, którą od gminy dostaną za darmo. Jest kosztem mieszkańców doskonale wyposażona (oświetlona i nagłośniona). BNF pokazał, że jest was garstka, dlatego nie macie więcej prawa dyktować warunków większości, jakbyście jej obrażając nie nazywali.

januszz

Co prawda nie głosowałem na obecnego burmistrza ale zaczyna się mi podobać. Okazał się nie fanatycznym WiSem Masz Wyborem ale całkiem rozgarniętym człowiekiem. Kto chce koniecznie disco-polo ma pełno tego na około w okolicy. Nikt nie niezabrania.

jan pinski

Jak pokazuje sytuacja tego slabego ale drogiego i niedochodowego festiwalu mamy zbyt wysokie podatki przez co wladza rozwala forse na lewo i prawo wynika to z nadmiaru srodkow . Przy budzecie podatkowym zaplanowanym na miare potrzeb wladza zmuszona bedzie do precyzyjnego planowania i dysponowania srodkami . Uruchomi tez myslenie i wyobraznie czego tu wyraznie zabraklo.

kulturalna

Od założenia droższego garnituru człowiek nie staje się bardziej kulturalny. Nadal obowiązywać powinny wyniesione od przedszkola "prosze, dziękuję, przepraszam". No i "dzień dobry". Prawda panie burmistrzu?

Mokry sen za prawie milion

Ile to lat temu zapytano mieszkańców - co chcieliby zobaczyć na deskach wyszkowskiej estrady? Skręcony przez WOK sondaż wykazał Myslowitz. Po kilkunastu latach mokry sen ówczesnego dyrektora spełnił się połowicznie. Artur Rojek, były członek Myslowitz (niemiecka nazwa Mysłowic) - gwiazda Tandeta Festiwalu, nie porwał wyszkowian, którzy takiemu traktowaniu mieszkańców pokazali środkowy palec. Ale pan dyrektor pewnie usatysfakcjonowany.

WUML Grześku!

Łukaszu bredzisz, jakbyś był na liście płac tego niepotrzebnego i bardzo kosztownego potworka. Nie wierzysz, że 140 zł, to kwota której raz w roku nie można poświęcić na "dobrze spędzony czas"? Twoja wiara nikogo nie interesuje, a fakty mówią za siebie. Ludzie po prostu nie chcieli tej kwoty poświęcić i musisz się z tym pogodzić. Jak chcesz podleczyć swoje kompleksy "droższym garniturem" to zadbaj, żeby cię było na niego stać, żeby inni nie musieli ciebie w tym sponsorować. Jeśli nie stać, to nie zadzieraj nosa, bo żaden elitarny strój na cudzy koszt nie zrobi z ciebie Pana. Bredzisz na temat promocji, nic nie mówiąc o wymiernym efekcie i o metodyce jej zmierzenia. Możemy podyskutować. Nie masz żadnych rozsądnych argumentów które usprawiedliwiałyby to skandaliczne marnotrawstwo publicznych pieniędzy, przez gminę i grandę wszelkiej maści pasożydów na tym żerujących (czekamy na szczegółowy kosztorys), w obliczu kiedy gmina przekłada termomodernizacje, rezygnuje z remontów szkolnych sanitariatów i można by tak długo wymieniać.

Radny na farcie

W dwa dni przepalono budżet równy środkom przeznaczonym na wyszkowski sport, jak zauważył radny Karłowicz. Co na to kojarzony ze sportem radny Śniadała? Ano nic, siedzi cicho i pilnuje swojego RUN korytka, aby mu tylko na te zawody skapło, a po tym choćby potop. Sport?

Łukasz

Żaden, ale to żaden profesjonalny festiwal nie osiąga rentowności po jednej edycji. W przypadku tych największych wymaga to co najmniej kilku lat. To była pierwsza biletowana edycja i fakt, może nie przyniosła oczekiwanych rezultatów finansowych, natomiast jest to sytuacja z której można wyciągnąć wiele wniosków na przyszłość tego festiwalu - bo jest to dobry sposób na promocję miasta i alternatywę od festynów z innym rodzajem muzyki, których w naszym powiecie mamy i tak dużo. Ta ilość sprzedanych wejściówek nie jest może największa, ale pokazała że ludzie też chcą tego typu imprez, a ta była zorganizowana bardzo profesjonalnie i przede wszystkim bezpiecznie. Brak przypadkowego i podchmielonego tłumu zadziałał tutaj na korzyść. W komentarzach burza odnośnie cen biletów - proszę Was, te bilety w porównaniu do wszystkich tego typu festiwali były i tak śmiesznie tanie. W II puli bilet jednodniowy kosztował 140 zł, nie wierzę w to że jest to kwota której raz w roku nie można poświęcić na dobrze spędzony czas. Wizyta w kinie w weekend dla 2 osób łącznie z dojazdem do Warszawy wynosi więcej. Argument że impreza była zamknięta dla dużych rodzin i dzieci też jest nietrafiony, tym bardziej że organizatorzy wprowadzili bilety ulgowe, a dzieci do lat 6 wchodziły bodajże za darmo (?). To była moja 3 edycja BNF na której byłem i zdecydowanie najlepsza. Ale zdaje sobie sprawę jak wiele podziałów w naszym mieście przynosi ten festiwal i myślę że należałoby wprowadzić jakieś zmiany - może niech następna edycja będzie jednodniowa? Na pewno zminimalizowałoby to koszty (przede wszystkim mniej gaż dla artystów, bo byłoby ich mniej, ale też koszty ochrony i obsługi byłyby mniejsze), a zakładając że Ci co kupili karnety i bilety jednodniowe, zdecydowaliby się w przyszłym roku na ten festiwal, mielibyśmy całą pulę osób jednego dnia - łatwiej policzyć obecność, ilość sprzedanych biletów i ewentualne zyski/straty. Ale najważniejszy argument to mniejsze koszty organizacji. Bo miasto nie powinno rezygnować z tego festiwalu.

Jacek

Nie byłem na festiwalu. Ale brawo dla Burmistrza za jego organizację. Co prawda większość mieszkańców i radnych wolała by festyn z darmową kiełbasą i przygrywką disco polo. A i tak w komentarzach wylewaliby żółć, że zabrakło musztardy i najwięcej zeżarli przyjezdni spoza Wyszkowa na koszt miejscowych podatników.

Cukier puder

Co po przepłaconym garniturze, jak się nie umyjesz, ogolisz. Miasto brudne, zarośnięte, zaniedbane. Przykro patrzeć. To żadna promocja.

m.

No z tym garniturem to mógł pan sobie darować. Nie szata zdobi człowieka

Jan Pinski

Radni sa jak Yeti wiadomo ze sa ale nie wiadomo po co i dla czego .Pojawiaja sie w okreslonym czasie czyli przed wyborami aby zadbac o przedluzke kadencji.Po wyborach znikaja aby przypadkiem nie byc uwiklanym w rozwiazywanie problemow gminnych oprocz glosowan obowiazkowych i pobierania diet .

Adam Brejnak

Pomysłodawcy BNF chcieli nauczyć Wyszkowiaków płacenia za kulturę.... Impreza dla zamożniejszych ,z pominięciem obecności młodzieży z np.wielodzietnych rodzin.może zamiast bronić w zaparte trafności tego pomysłu to przełknąć porażkę,pokornie przeprosić ,i wyciągnąć wnioski by myśleć o wszystkich mieszkańcach...pozdrawiam.ps.warto by rządzący częściej słuchali radnych...

Wyborca

Zostało 3.5 roku. Te 0.5 wystarczyłoby na zebranie podpisów i zorganizowanie referendum odwoławczego oraz wyborów. Czy wyrażający swoje oburzenie radni są w stanie wesprzeć swoim aaautorytetem i pracą taki komitet odwoławczy? Nie sądzę, ponieważ większość z nich to radni wykorzystujący kryzysowe sytuacje burmistrzów jedynie do własnej autopromocji. Już nie raz swoim głosowaniem udowodnili, że tak na prawdę nie zależy im na radykalnych zmianach. W końcu wielu z nich to z burmistrzami tworzy Jedno Ciao. Psy szczekają, karawana, jedzie dalej i wszyscy zadowoleni.

jan kowalski

Ten burmistrz jest jak Marcin Gortat smieje sie z tych rozwalonych drobnych i z biednych co nie maja 170 na wstep bo jak Gortat liczenie zaczyna dopiero od miliona. Ale zobaczymy jak bedzie liczyl w okresie zimowym usuwanie sniegu.

Kazik

Panie Waldku Pan się (zadawać pytań) nie boi, cała gmina Wyszków za panem stoi!

Ptaszek

Miało być lepiej, inaczej, a nadal wszystko sprowadza się do poziomu, że to ogon macha psem panowie i panie radni. Tak się zaczęła wasza polityka przyklepywania wszelkich fanaberii typu slipy, dworce, stajnie w imię podciągnięcia pospólstwa do wyższych "standardów". Wody w Bugu coraz mniej, za to ścieków więcej i nikt nie kwapi się z rozwiązaniem problemu. Z anielską cierpliwością czekamy na umorzenie sprawy wiosennego zanieczyszczenia, bo jakże inaczej. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby odpowiedzialne służby, czy wydziały załatwiły skutecznie podobną sprawę. Nie ma się czym chwalić policja, nie ma żadnych osiągnięć odpowiedzialny naczelnik, tak teraz, jak i za poprzedniego zasiadania na odpowiedzialnym za to stolcu. Pani "menadżer wysokiego szczebelka" nie wpadła na pomysł zrzucenia strategicznych kosztów na ew. tytularnego sponsora np. firmę Quad, skąd się wywodzi i ponoć wśród zarządu oraz załogi nadal się cieszy wielką estymą. Kreowanie gustów mieszkańców przez samozwańcze elity kolejny raz kończy się ich wątpliwym sukcesem. Przypomnieć należy rolę głównego żyranta -dziś pana burmistrza, w przeforsowaniu tej niby sztuki na "wyższym" poziomie, jaką miał być nieszczęsny mural generała Sowińskiego, o którym zapomnieliśmy, którego nie widzimy, bo z automatu i w reakcji obronnej człowiek odwraca od tej brzydoty głowę i nie patrzy. A miało być w "kontekście"... Tak, dokładamy się i zrzucamy, ale nie korzystamy. To tylko połowa problemu, bo dzięki temu drenażowi rezygnujemy z wielu wynikających z autentycznych potrzeb oddolnych inicjatyw, których organizatorzy skazani są na upokarzające odbicie się od bezdusznej ściany i słowa "nie mamy dla was kasy". Panowie i panie radni - zawiedliście i ciągle tak będziecie robić, bo ostatecznie wasze interesiki, zajmowane stołki i podstołeczki, brak kręgosłupa nie pozwolą wam na wybicie się na niepodległość. Dalej będziecie odstawiać teatrzyki i szopki dla ubogich na tych sesjach i konferencjach, jacy to wy zaniepokojeni i zbulwersowani, do czasu rytualnego podnoszenia "łapki", gdzie na przemian i wg potrzeby ktoś się wstrzyma, ktoś będzie przeciw, kto inny będzie za. Ale wszystko tak, żeby nikomu włos z głowy nie spadł i nadal wszystko było po staremu. Aby zachować swoje status quo. Czy to nie w waszych rękach są kwestie budżetowe, te prowizoria i uchwalanie. Absolutoria... Spójrzcie "psie" w lustro, a zobaczycie ogon, który psem macha i to co jest pod tym narządem.

Rekowiak

Po pierwsze, liczenie osób za pomocą ChatGPT i używanie tego jako argumentu w tak ważnej dyskusji jest nie tylko śmieszne, ale wręcz żałosne. Widać przy tym brak wiedzy na temat możliwości sztucznej inteligencji oraz jej ograniczeń właśnie w tej kwestii. Po drugie, skoro już tak „liczymy”, to skoro cieszymy się z liczby osób z dronami, proszę również wskazać, ile darmowych biletów zostało przekazanych urzędnikom i ich rodzinom. Ja niczego nie zarzucam, jedynie pytam.

Do Iga

Co Ciebie by satysfakcjonowało? Tłum ludzi? To już wiemy, że tłumu nie było, ponieważ bilety, jak na Wyszków, zbyt drogie. Nie dziwi mnie, że burmistrzowie bronią swojego stanowiska, ja je podzielam. Chcieli zrobić coś fajnego w tym naszym smutnym mieście, ale, oczywiście, jak można? Krytyków wielu, pomysłów jeszcze więcej, tylko realizujących swoje wizje bardzo mało. Najfajniej brzmią komentarze, ja przewidziałem, że tak będzie….tylko, gdyby frekwencja była inna, czy taki człowiek przyznałby się do swoich przepowiedni? Cieszy mnie niezmiernie, że ktoś podejmuje próby, proszę, nie poddawajcie się. Malkontenci zawsze byli, są i niestety będą. Wiadomo, discopolo przyciąga tłumy, ale czy zawsze o to powinno chodzić?

Iga

Byłam i naprawdę impreza na niezbyt wysokim poziomie. Ludzi malutko. Wypowiedzi burmistrza i wice pełne buty i arogancji. Proponuję trochę skromności i pokory.

John

Sama formuła biletowania, tu jestem zgodny. Druga kwestia, to ile powinien kosztować bilet, aby przeciętny Kowalski chciał go zakupić. Prawdą jest fakt, że eliminuje się w ten sposób przypadkowych uczestników. W końcu jakaś normalna muza zabrzmiała w Wyszkowie, mam nadzieję, że będzie kontynuacja przedsięwzięcia i bez względu na naciski radnych, nie zrezygnujecie z tej imprezy, proponując byle co w zamian. Radni twierdzą, że są głosem ludu, ale co niektórzy jedynie czasami o tym pamiętsją.

Zniesmaczony

Ignorancja naszych burmistrzów poraża. Uważają mieszkańców za ludzi drugiej kategorii, bez gustu, bez własnego zdania. Burmistrz wraz z panią vice mają wysublimowany gust artystyczny, z kolei drugi vice świetnie się bawi na festynach, piknikach i co tam jeszcze w gminie się pojawi ..... Czy to jedyna PRACA 2-giego zastępcy burmistrza za kilkanaście tysięcy miesięcznie. Oto nasi reprezentanci. Czy radni długo będą to tolerować ?

Zniesmaczona

Ignorancja trzech burmistrzów w stosunku do mieszkańców powala z nóg. Rozumiem że wysublimowane gusta mają tylko nasi burmistrzowie. Pani Lidia Blachnio dobrze opisała odczucia nie tylko swoje, ale także mieszkańców

jan pinski

No i teraz robimy kawke siadamy wygodnie i czekamy na publikacje pt. PODWYZKI ,PREMIE ,NAGRODY . W GMINIE WYSZKOW.

jan kowalski

Dla precyzyjnego ogladu sytuacji niech ujawnia liczbe darmowych wejsc .Z wczesniejszego artykulu wynika ze organizator liczyl na ogromne zyski . Czy byl tak nierozsadny czy jednak wiedzial jak przebiegnie rozliczenie ? Pewnie czekal na te elity z grubym chajsem . Ale nie przewidzial dzisiejszych trendow wakacyjnych ludzi z elitarnym portfelem.

Olga

Do końca kadencji burmistrza zostało około 3 lata i 7 miesięcy. Chyba trzeba zacząć odliczanie i przyznać jednocześnie, że popełniliśmy błąd wybierając go.

jan kowalski

Co za cwok wydumal ze mieszkancy tlumnie pojawia sie placac za wstwp 170 PLN. Wyglada to na niezla afere do kontroli.

Z

Dlaczego nasza gmina sponsoruje jakiś małolatów z pod Warszawy i im dopłacamy za bilety . Biletowane imprezy to powinna robić prywatna firma za swoje pieniądze ! Tym się powinno zająć CBA CBŚ ktoś na tym zarobił na pewno nie gmina i znowu podziale tym razem na biedniejszych i bogatszych

Darek

Ciekawy jestem jaką pulą darmowych wejściówek dysponowali organizatorzy i kto je otrzymał. Kolejna porażka Wis - Pisowskiej koalicji.

K

A jakie to gwiazdy były na tym festiwalu ? Jak nie chcą grać na stadionie za 5 zł to zaprosić innych artystów na pewno się zgodzą kiedyś przyjeżdżały np lato z radiem i Polsatem itp

Zostaw komentarz.

REKLAMA

Polecane firmy.

Usługi specjalistyczne
Pracownia Geodezyjna GRAF

3 Maja 5a/2 07-200 Wyszków

[email protected]

501 593 357

www.pggraf.pl

Zajęcia dla dorosłych
Akademia Umiejętności PAN HILARY

ul. Daszyńskiego 27 07-200 Wyszków

[email protected]; [email protected]

531 931 200

REKLAMA

Najnowsze komentarze.

REKLAMA

Nadchodzące wydarzenia.

REKLAMA

Okazje.

REKLAMA