Dariusz Kowaluk urodzony w 1996 roku we Włodawie swoją przygodę z bieganiem rozpoczął w wieku 14 lat, gdy pojechał na szkolne zawody w sztafecie 4 x 100 m. Zawodnik klubu sportowego AZS AWF Waszawa. Lekkoatleta, sprinter, mistrz olimpijski w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Specjalizuje się w biegu na 400 metrów. Największe sukcesy odniósł w sztafecie 4 x 400 metrów, w której został młodzieżowym wicemistrzem Europy w 2016 i brązowym medalistą uniwersjady w 2019 roku. W Tokio 2020 w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów zdobył złoty medal z czasem 3:09,87. W 2021 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Uczniów oraz grono pedagogiczne powitali Łucja Wojgienica oraz Mateusz Rogulski, którzy poprowadzili spotkanie z mistrzem:
- Spotkanie, w jakim uczestniczymy, jest szczególne - mówili. - Chcielibyśmy przytoczyć tu słowa pisarki Małgorzaty Wach, która w jednej ze swoich książek napisała: "Prawdziwy sportowiec bowiem walczy do końca. Nawet jeśli wie, że dobiegnie na metę ostatni, nie przestaje biec...". Mamy nadzieję, że dzisiejsze spotkanie będzie dla was inspiracją i motywacją.
- Mamy akurat to szczęście, że wizyta lekkoatlety Dariusza Kowaluka została zorganizowana w naszej szkole. Nasz dzisiejszy sportowiec jest gladiatorem dzisiejszych czasów. Proszę pamiętać, że każdy sport, który kończy się złotym medalem, to jest tak wiele wyrzeczeń i tak wiele pracy. Całkowicie trzeba się temu poświęcić - mówił dyrektor ZDZ Centrum Kształcenia w Wyszkowie Dariusz Glinka.
- Cieszymy się, że mamy okazję uścisnąć dłoń osobie, którą znamy z telewizji i której kibicujemy - dodała wicedyrektor placówki Agata Rydzewska. - Mam nadzieję, że dla was, uczniów, spotkanie z mistrzem jest cudowną lekcją wychowawczą, lekcją wytrwałości, pokory, ciężkiej pracy a przede wszystkim motywacji do poprawy sprawności fizycznej. Do tego, że małymi krokami można osiągnąć prawdziwy sukces. Przykład mistrza jest też motywacją do rozwijania swoich talentów, do stawiania poprzeczki coraz wyżej oraz do pokonywania własnych słabości, gdyż sport podobnie jak szkoła kształtuje nasz charakter, uczy nas wygrywania ale też radzenia sobie z porażkami. Was drodzy uczniowie proszę o zapamiętanie słów: "Jeśli nie uwierzysz w to, że możesz wygrać, przegrasz za nim zaczniesz biec".
Młodzież zaprezentowała namiastkę ceremoniału olimpijskiego - przy hymnie Igrzysk Olimpijskich uczennice wniosły symbole olimpijskie: replikę znicza z zimowych igrzysk w Nagano z 1998 roku. Uczniowie przygotowali mini konferencję, podczas której mistrz olimpijski odpowiadał na ich pytania.
Jak wspomina Pan lekcje wychowania fizycznego w szkole?
- Były to moje ulubione lekcje, zarówno w szkole podstawowej jak i w gimnazjum. Ja trochę późno zacząłem swoją karierę związaną z lekkoatletyką, bo dopiero w wieku 14 lat. Zazwyczaj karierę zaczyna się w wieku 10 czy 11 lat. Tak naprawdę medal z igrzysk olimpijskich zawdzięczam mojej pierwszej trenerce, Grażynie Głowackiej, która szukała szybkich ludzi do sztafety 4 x 100 metrów. Mieliśmy reprezentować szkołę w zawodach wojewódzkich. Okazało się, że mam talent do szybkiego biegania. W swoim pierwszym starcie na czas na w-f uzyskałem 8,66 sek. na 60 metrów. Nie chciało mi się trenować, dużo marudziłem, zawsze mówiłem, że i tak nic z tego nie będzie. Ale po tylu latach teraz widać, że było warto.
W jakich dyscyplinach sportowych startował Pan na zawodach w szkole?
- Najczęściej startowałem na 100 i 200 metrów. Dopiero później jak poszedłem do liceum zacząłem biegać z krótszego dystansu do dłuższego. Tam zacząłem biegać na 400 metów i do tej pory trenuję ten dystans i to był strzał w dziesiątkę.
Co spowodowało, że wybrał Pan lekkoatletykę i bieg na 400 metrów?
- To spowodowało, że na dystansie 100 i 200 metrów już moje wyniki nie poprawiały się, stałem w miejscu. Zmiany są potrzebne zarówno w życiu, jak i w sporcie. Stwierdziliśmy z trenerem, że może spróbujemy dłuższego dystansu i to była słuszna decyzja.
Który moment w Pana karierze był przełomowy w dalszym Pana rozwoju sportowym?
- Na pewno zdobycie złotego medalu, było to niesamowite przeżycie, nie do opisania.
Jaki czas w biegu na 400 metrów jest w stanie Pan uzyskać?
- Tak naprawdę rok temu uzyskałem swój rekord życiowy 45,44 sek., zaraz po przyjeździe z igrzysk olimpijskich. To był wieczór, było chłodno i mimo, że pogoda nie sprzyjała, to uzyskałem wtedy rekord życiowy. Nabrałem wtedy ochoty na więcej w kolejnym starcie. Na pewno wynik zależy od wielu rzeczy i są to także warunki atmosferyczne. Jeśli biegnie się pod wiatr, to jest dużo ciężej o dobry wynik.
Jakie treningi są dla Pana najcięższe?
- Najcięższe treningi to są długie zimowe treningi. Grudzień, styczeń trenuję na siłowni po 3 godziny dziennie, trenuję tam swoją wydolność i ćwiczenia wzmacniające. Jest to monotonne ale trzeba to przerobić, bo to zapobiega kontuzjom.
Jakie sporty uzupełniające Pan uprawia?
- Jazda na rowerze czy siłownia. W sezonie to raczej nie trenuję, jedynie we wrześniu gdy mam trochę wakacji.
Sportowiec bardzo chętnie rozwadał autografy oraz pozował do zdjęć. Olimpijczykowi wręczono bukiet kwiatów oraz upominki. Spotkanie zostało zorganizowane z inicjatywy Andrzeja Rębowskiego wspólne z gronem pedagogicznym oraz uczniami.