9 sierpnia, po ponad miesięcznej przerwie, wznowiono walne zebranie członków MZKS Bug Wyszków. W porządku obrad znalazły się dwa główne tematy: wybory prezesa i uzupełnienie składu zarządu oraz sprawozdanie ze spotkania reprezentacji klubu z burmistrzem Wyszkowa, Piotrem Płochockim. Przedstawiciele Bugu Wyszków podjęli z władzami miasta rozmowy o przyszłości i finansowaniu klubu.
"Odbiliśmy się od ściany"
W skład delegacji wszedł m.in. Arkadiusz Skrocki.
- Z naszej strony padły informacje, w jakim stanie jest klub, na jakim jest etapie, jaka jest nasza opinia co do zarządzania klubem i jak wyobrażamy sobie funkcjonowanie jego dalej - relacjonował. - Ze strony burmistrza generalnie żadna konkretna propozycja współpracy nie padła, więc mogę stwierdzić, że na tym spotkaniu "odbiliśmy się od ściany" - tak delikatnie mówiąc. Musimy kontynuować rozmowy z burmistrzem w formie, którą już wcześniej ustaliliśmy, która uważam, że jest odpowiednią i dzięki niej jestem w stanie w tej chwili powiedzieć, że możemy dojść do jakiegoś porozumienia. Bo po pierwszym spotkaniu też widzę oczekiwania gminy i to się gdzieś wpisuje w nasz plan dalszych rozmów. Ja uważam, że powinniśmy wrócić do burmistrza na rozmowy tylko zupełnie inaczej przygotowani, w innym kierunku. Mam wrażenie, że jesteśmy się w stanie porozumieć i współpracować.
"Ten burmistrz obiecał, że będzie lepiej"
Rozmowy z burmistrzem gorzko podsumował także Karol Pękul:
- Byliśmy tam w kilka osób, rano, korytarze puste. Wychodzi pan burmistrz, zaprasza. My przez godzinę opowiadamy. Zapamiętałem z tego naszego spotkania trzy rzeczy. Pierwsza, kiedy burmistrz powiedział: "Jak się chce trenować 500 osób, to trzeba najpierw wiedzieć, skąd pieniądze". A te 500 osób trenuje i wykonuje zadania miasta i państwa, realizuje podstawowe zadania z zakresu kultury fizycznej, również zdrowia i bezpieczeństwa. Bo nie będą przysłowiowymi otyłymi chłopakami i nie będą korzystać z komórki non stop, tylko będą inaczej spędzać czas, a będą nawet przykładem dla innych. Granie w piłkę w Bugu Wyszków to jest coś, to niesie i nie wolno mówić jak się odpowiada za to miasto, że jak trenujecie drużynę 500 osób, to napierw zastanówcie się skąd kasa. To nie do nas należy, to może być wspólne zadanie i dla nas, i dla nich. I druga rzecz, którą zapamiętałem: "To tamten burmistrz umorzył budżet i tamten burmistrz uciął". Ale my przyszliśmy nie do tamtego, tylko do burmistrza Wyszkowa i ten burmistrz wygrał wybory i ten burmistrz obiecał, że będzie lepiej. Więc jeżeli tamten zrobił źle, to ten powinien zrobić lepiej. I na koniec, nie wiem czy odczucie wszystkich było takie samo, ale trochę się zirytował na nas, zdenerwował, po co my tutaj z takimi problemami przychodzimy - mówił.
"Wyręczamy władze i co?"
Zdaniem Karola Pękula problemem jest brak jasnej wizji kierunków rozwoju miasta, w tym także współpracy z organizacjami pozarządowymi, które realizują zadania m.in. z zakresu sportu.
- Kiedyś w pewnym znanym filmie padło takie stwierdzenie: "Ciemność widzę, ciemność" i ja też tak bym powiedział w tej sytuacji - mówił Karol Pękul. - Brakuje nam w Wyszkowie przede wszystkim tzw. tożsamości miejskiej. Te wszystkie elementy, które tworzą całość i różnorodność, są nijak do siebie. Ani te odrębności architektoniczne, urbanistyczne, ani społeczno - kulturowe. One nie są spójne. Obraz się rysuje taki, że nie ma idei przewodniej, takiego jasnego celu, w którą stronę Wyszków ma iść, bo to nie chodzi tylko o Bug Wyszków i o te 500 osób, które w nim trenuje i realizuje taką świetlaną myśl twórców idei założenia stowarzyszeń, organizacji pozarządowych, że tam gdzie władza nie wchodzi, gdzie ma za daleko, gdzie koszty działania władzy są zbyt wysokie, to tam wchodzi samorządność i stowarzyszenia ludzi, czyli tak jak my tutaj. Wyręczamy władze państwa i władze samorządowe z pewnych obowiązków. Obowiązków budowania kultury fizycznej, budowania w ogóle kultury i budowania takich elementarnych zachowań międzyludzkich - a sport to załatwia. I gdyby władza to rozumiała, to bylibyśmy w zupełnie innym miejscu i byśmy się cieszyli z awansu, i byśmy ściskali kciuki przed kolejnymi meczami, młodzież by rosła i trenowała i z tej młodzieży być może kariery by rosły, które by budowały większy Bug Wyszków. To mamy takie upokarzające sytuacje, gdzie idzie duża delegacja przekrojowa stowarzyszenia, umawia się z burmistrzem i tak naprawdę nam nie chodzi przede wszystkim o fundusze, ale o zasady. Dlaczego kiedy w pięciu ostatnich latach liczba korzystających z boisk, uczących się w perfekcyjnie zorganizowanej Akademii Piłkarskiej, na którą Wyszków stać, i ta liczba uczących się wzrosła ze 180 do 500 i w tym czasie dofinansowanie zjechało z 500 na 280, to tego nikt nie zrozumie. I teraz mamy zmianę władzy i ta nowa władza na sztandarach miała hasła: "Bliżej ludzi" i "Razem z ludźmi będziemy rozwiązywać wasze problemy", i to jest ich hasło i weszli z nim w takiej ilości zarówno do miasta jak i do powiatu, i co?
Zainteresować radnych
Zdaniem Karola Pękula i innych członków Bugu Wyszków, trzeba walczyć o klub.
- Myślę, że jedna droga to taka, aby rozwiązać Klub, ale to nie o to chodzi, bo to nie honor, to chodzi o sport, zdrowie, przyszłość, harmonijny rozwój dzieci ale też nie możemy tej sprawy tak zostawić, że nikt się tym nie interesuje i że to tylko nasz problem. Moja konkluzja na dzisiaj jest taka: rozpoczynają się rozgrywki, są nowe transfery, słyszałem, że powstaje nowa grupa młodych chłopców, która rozpoczyna treningi i jak brakuje pieniędzy, to musimy się złożyć na to co brakuje. Wszyscy. Inaczej nie przetrwamy. Jest nas 500 osób, mieszkańców Wyszkowa. My możemy być nauczycielami dla ludzi, dla władzy, którzy nie rozumieją jakby powinności, które przed nimi stoją, za które biorą pieniądze. Możemy powiedzieć: nie róbcie nam tego, bo to nie o to chodzi. Jeżeli nie będzie ludzi, którzy interesują się, jak przebiegają sesje, czym się kończą i jak to wpływa na mieszkańców, jeżeli tego nie będzie, to będziemy przegrywać jako społeczeństwo - mówił.
- Chciałbym, żeby temat naszego klubu zaistniał na sesji Rady Miejskiej, bo nie wiem, czy wszyscy radni znają tą sytuację i może byśmy tam dotarli i ją przedstawili - dodał Jerzy Prusinowski, uczestnik spotkania z burmistrzem. - My nie prosimy o pieniądze. Chcemy, żeby o tym dowiedziało się społeczeństwo, nagłaśniajmy się. Musimy walczyć wszelkimi sposobami.
"Nie wyrażam zgody na dalsze kandydowanie"
Kryzys w Bugu Wyszków dotyczy nie tylko sytuacji zewnętrznej, ale też klub zmaga się z problemami wewnętrznymi. Stanął bowiem przed koniecznością wyboru nowego prezesa po rezygnacji, jaką w maju złożył Marek Zalewski. I to właśnie było kolejnym punktem zebrania i to także okazało się trudną kwestią.
- My chcemy zgłosić jako kandydata ponownie Marka Zalewskiego - powiedział Jerzy Prusinowski. - To jest człowiek doskonały, posiada ogromną wiedzę, zarządza świetnie klubem, mogę tu wymieniać same superlatywy. Bo jeżeli nie on, to kto? Ja nie widzę tutaj następcy. Rozmawiam z wieloma ludźmi i każdy jest zachwycony pracą Marka Zalewskiego i nie wyobraża sobie innej osoby na tym stanowisku.
- Bardzo dziękuję za takie miłe słowa - mówił Marek Zalewski. - Niestety, nie wyrażam zgody na dalsze kandydowanie. 5 lat to jest bardzo długi czas. Jestem przekonany, że misja, do której zostałem tu przez was powołany, dobiegła końca. Jestem dumny z tego, jak ta misja przebiegła. Większość z was jest tutaj w klubie i ze mną od dawien dawna. 25 lat to tak sięgając pamięcią w różnych formach uczestniczę i jestem w klubie Bug Wyszków i jestem z tego dumny. Te 5 lat prezesury było czasem trudnym ale również bardzo rozwojowym, ale takim, który dawał olbrzymią satysfakcję z sukcesów, które 5 lat temu nie przychodziły łatwo i często. A jeśli przychodziły, to było ich bardzo mało. Wraz z zarządem opanowaliśmy umiejętność cieszenia się z najmniejszych rzeczy. Takich, które w innych klubach wydawały się być oczywiste. Ciężko jest podsumować 25 lat w klubie. Na pewno chciałbym podziękować za zaufanie, jakim mnie obdarzyliście. Dziękuję każdemu z osobna -tych ludzi było bardzo wielu. Dziękuję też rodzinie, że wytrzymała ze mną ten czas 5 lat, a może inaczej - beze mnie. Jestem dumny, że mogłem z wami jako prezes spędzić te 5 lat. Nie wyobrażam sobie życia bez Bugu Wyszków, jestem do waszej dyspozycji, do dyspozycji zarządu, ale nie w charakterze, w jakim byłem do tej pory.
Członkowie klubu kilkukrotnie namawiali Marka Zalewskiego, aby ponownie rozważył swoją rezygnację. Zaoferowali także formę wsparcia przy wypełnianiu obowiązków.
- Przynajmniej do końca kadencji pobądź prezesem, żeby zastanowić się, kto będzie twoim następcą. Tym bardziej, że wychodzimy na prostą i powinno być już łatwiej. My możemy zaoferować swoją pomoc, żebyś ten niecały rok dotrwał. Prosimy o rozważenie tej decyzji - mówił członek klubu.
- Ja też dodam, że czas by nam się przydał i klubowi, i Markowi również. To może być znaczące i być może dużo się zmieni przez rok. Jestem chętny pomagać, wspierać i pewne ścieżki wydeptywać. Ale też nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny na tym stanowisku w tej chwili w ogóle był w stanie zarządzać klubem. Doskonale wiem, ile trudu i pracy poświęca się, aby zarządzać - mówił Arkadiusz Skrocki.
- Dla nas jest to bardzo istotne, aby pan został. Nie rezygnujmy i walczmy do końca tej kadencji, powalczymy, zobaczymy - skwitował Jerzy Prusinowski.
- A może należałoby zapytać prezesa Marka, czym się kierował, składając rezygnację, bo jakieś przyczyny musiały być, że tak zdecydował. Możemy stworzyć zespół wsparcia, możemy podzielić obowiązki, których ma za dużo, bo mówi, że ma za dużo. Ja jestem tu codziennie i mnie od tego nikt nie odgoni. Możemy zaoferować pomoc, aby to wszystko ogarnąć i prowadzić. My prosimy, abyś dokończył tylko swoją kadencję - dodał inny członek klubu.
- Bardzo dziękuję za zaufanie, ale decyzja jest nieodwołalna - odparł Marek Zalewski. - To jest dla mnie duże obciążenie psychiczne, ale przede wszystkim duże obciążenie czasowe. Przez te 5 lat musiałem rezygnować z wielu rzeczy i mówię tu przede wszystkim o życiu prywatnym. Wykonywanie dobrej roboty, którą zawsze chciałem robić w klubie, wymagało ode mnie przede wszystkim dyspozycyjności i przygotowania. 5 lat to bardzo długi czas. Mózg i myślenie ukierunkowują się w jedną stronę. Czymś naturalnym i czymś bardzo dobrym dla klubu będzie zmiana pewnych perspektyw myśleniowych jeśli chodzi o to stanowisko. Myślę, że klub będzie kontynuował trendy, które wcześniej sobie wyznaczyliśmy i moja rezygnacja absolutnie nie przekreśli funkcjonowania klubu. Potrzebuję czasu wolnego. Ja muszę odrobinę tego czasu spędzić z rodziną, bo to jest najważniejsze. To jest moja potrzeba poświęcenia czasu rodzinie i życiu prywatnemu.
Członkowie klubu byli także zainteresowani, jakie stanowisko mają w tej sprawie pozostali członkowie zarządu.
- Jest mi bardzo ciężko pogodzić się z tą decyzją - powiedział wiceprezes Arkadiusz Chalski. - Zawsze do Marka mówiłem: "Wiesz co, ja chyba bym zrezygnował ze swojej funkcji, może by przyszedł ktoś inny, ciężko mi pogodzić to z pracą zawodową" i zawsze Marek mi odpowiadał: "Bez ciebie nie ma mnie. Jak ty odchodzisz, to i ja odchodzę" i teraz chciałbym to samo powiedzieć do Marka. Ale będziemy szanować każde twoje decyzje i w nich wspierać.
- Marek jest to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu - dodała sekretarz Renata Pankowska. - Przez te 5 lat Marka prezesury pracowało mi się bardzo dobrze. Tworzyliśmy takie trio, które się uzupełniało i rozumiało bez słów. Nie ma Marka, nie ma Arka, to i nie ma mnie. Jeśli nie ma zespołu, gdzie potrzebne jest zaufanie i można razem coś dobrego robić, to nie warto. I ja się obawiam, że jeśli odejdzie Marek, który łączy to wszystko, to będzie ciężko. I zapowiadam - jeśli ma to tak funkcjonować, to ja też rezygnuję, może nie od razu, bo to będzie jakiś proces. To musi być zespół ludzi, którzy czują tą pracę.
Zarząd musi wybrać
Sytuację prawną wyjaśnił prawnik Marcin Chodkowski.
- Dziś zgodnie z naszym statutem zarząd jest trzyosobowy. Jeżeli nie ma minimum trzech osób, to mamy do czynienia z ogranem kadłubowym, niepełnym, który nie jest władny do podejmowania żadnych decyzji, w tym podejmowania uchwał - mówił. - Jeżeli dzisiejsze walne nie zakończy się wyborem, a może tak być, wtedy i tak musimy zamknąć obrady i wtedy decyzja o rezygnacji nabierze mocy. Wówczas zarząd będzie mógł, nie przez głosowanie ale przez wybór spośród członków zwyczajnych, wybrać brakującą osobę. Ja przeżywałem to, co przeżywa teraz Marek. Wtedy też nie było chętnych i Marek to uratował. Był takim kluczowym elementem. Sprawdził się doskonale, ale rozumiem motywy, które wpłynęły na decyzję Marka. Rozumiem też to, że nieustanne podważanie kompetencji, autorytetu, krytykowanie i każdy ma swoją wytrzymałość i w pewnym momencie mówi "dziękuję". Dziś nie mamy następcy. Czasami cisza jest bardziej wymowna niż wiele słów.
Marek Zalewski wygłosił ostateczną, niepodważalną deklarację rezygnacji z funkcji prezesa:
- Moje oświadczenie o rezygnacji jest aktualne. Jest to bardzo trudna decyzja, ale to jest też pokłosie tego, co deklarowałem wcześniej przy okazji walnego, które było odkładane z różnych przyczyn. Dla mnie w życiu i prywatnym i sportowym dużym wyznacznikiem był honor, słowo, które komuś się dało, obietnica. Bardzo was proszę, nie stawiajcie mnie w sytuacji, gdzie będę musiał to słowo złamać. Jest mi bardzo miło co do słów, które padły w moim kierunku, ale ten honor i kodeks dla samego siebie jest najważniejszy. Przepraszam za wszystkie niedociągnięcia, które miały miejsce w tych pięciu latach. Przepraszam, że te ambicje, jakie we mnie pokładaliście 5 lat temu i pokładacie teraz, były zawodne. Ale nie martwmy się aż tak bardzo. Klub jest w dobrych rękach, bo jest bardzo dobrze działający zarząd. Ja nie znikam, ja będę pomagał zarządowi, bo to nie są tylko współpracownicy, to są przyjaciele - zapewniał Marek Zalewski.
W zaistniałej sytuacji zarząd ma obowiązek i prawo dobrać przez siebie wybraną osobę do swojego składu i dokonać podziału kompetencji. Terminu, w którym to nastąpi, nie określono, natomiast ma to być tak szybko, jak to będzie możliwe. Powołanie prezesa będzie to wybór uzupełniający. Nowo powołana osoba zakończy kadencję wraz z końcem czasu urzędowania obecnego zarządu, który przypada na maj 2025 roku.
PS. Na przełom sierpnia i września burmistrz zapowiada "okrągły stół" wokół wyszkowskiego sportu.