Na pierwszą edycję wyszkowskiego wyścigu (podobno nie ostatnią, miejmy taką nadzieję) zjechały czołowe polskie ekipy kolarskie, w tym uznawana za najlepszą ekipa CCC Polsat Polkowice oraz m.in. BDC Marcpol. Kolarze mieli do przejechania około 120 kilometrów ulicami naszej gminy. Już po ostrym starcie przy Wyszkowskim Ośrodku Kultury "Hutnik" rozpoczęły się pierwsze ucieczki. Z takiej oto ucieczki pochodził Maros Kovacs, zwycięzca premii specjalnej imienia Stanisława Dzięgielewskiego. Pozostałe premie i finisz rozdzielili między siebie trzej zawodnicy z ostatecznej ucieczki, czyli Kowalczyk, Kiendyś i Tybor, a dokładniej Kowalczyk i Kiendyś, bo to oni ścigali się na premiach. Przewaga ucieczki malała i wzrastała, z peletonu "poszło" kilka kontrataków, jednak ostatecznie to ta trójka rozegrała między sobą sprawę triumfu w całym wyścigu. W końcówce dwójka Polaków zostawiła za sobą Słowaka i wpadła na metę razem. Na mecie Kowalczyk o tzw. błysk szprychy wyprzedził Kiendysia i to on został zwycięzcą wyścigu. Jak na pierwszą edycję, wyścig wypadł znakomicie. Trzeba za to podziękować organizatorom, przede wszystkim Pawłowi Romańskiemu i mamy nadzieję, że w przyszłych latach również będziemy mogli się w Wyszkowie emocjonować jazdą kolarzy.