Prokuratura uznała, iż młody bokser Sebastian G. nie przyczynił się do śmierci Roberta Czajkowskiego, tłumacząc, że „ofiara doznała obrażeń, miała prawo się bać, dlatego uciekła do wody”. Ponadto obrażenia Roberta opisywane są jako nie wiążące się z uszczerbiem na zdrowiu przez dłużej niż 7 dni.
Jednak podejrzany sam przyznaję się do uderzenia Roberta w plecy przed jego wpadnięciem do wody, gdyż dziwny uśmiech, czy nieprzyjazne spojrzenia w jego stronę wzbudzają w nim agresję. Jako świadek zdarzenia, powinien udzielić pierwszej pomocy. Zasadą jest obciążenie osoby, która zbiega z miejsca wypadku, poważnymi konsekwencjami. Wszyscy zadają sobie pytanie, dlaczego tym razem nikt nie poniósł za to odpowiedzialności?
Rodzina skarży się na trudności związane z uzyskiwaniem informacji od prokuratury dotyczącej śmierci syna. Na konferencji prasowej również zabrakło przedstawiciela tego organu. O kolejnych krokach w tej sprawie najbliżsi dowiadują się z prasy lokalnej, tak jak tego, iż Sebastian G. jest na wolności. Jednak większość informacji jest nieprawdziwa, m.in. wzmianka o przeprosinach ze strony młodego boksera, jego dobrowolne zgłoszenie się na policję podczas poszukiwań Roberta, czy wydanie ostatecznej opinii biegłego, której tak naprawdę nie ma.
Rodzina czuje się pokrzywdzona w sensie prawnym, jak i moralnym. Prócz tego towarzyszy im codzienny strach o życie bliskich.
„Nie bójcie się, nic wam nie grozi. Jedna osoba nie może sterroryzować miasta czy też ludzi którzy mogą w jakikolwiek sposób przekazać informacje dotyczące tej sprawy. Niech wszyscy wiedzą, że ci którzy mogą zagrozić rodzinie Roberta najpierw będą musieli zmierzyć się z naszymi agentami lub policją!” – apeluje Krzysztof Rutkowski.
Mimo tego, iż prokuratora nie bierze pod uwagę zeznań wcześniej już karanego Sebastiana G., a postępowanie przygotowawcze nie dobiegło końca, jest już prawdopodobny wyrok – zawieszenie sprawy.
Jednak rodzina nie poddaje się, Grażyna Czajkowska – matka Roberta – mówi „Ciężko nam się pozbierać po śmierci syna, ale mam nadzieję ze będziemy mieli tyle siły żeby poruszyć niebo i ziemię. Choć byśmy mieli sprowadzić dziennikarzy i śledczych, czy nawet prokuraturę generalną, to zrobimy to. Nie może być tak, że giną nasze dzieci, bo komuś się nie podoba czyiś uśmiech. Nie możemy być obojętni wobec tego.”