Pierwszy dzień był jak uderzenie młotem. Dziesięć lat na to czekałem, dziesięć lat treningów, tras, ultramaratonów i przemyśleń, ale kiedy w końcu wsiadłem na rower, coś we mnie pękło. Z jednej strony spełniłem marzenie, z drugiej - zdałem sobie sprawę, że nie ma już odwrotu. Że to naprawdę się dzieje.
Pierwsze kilometry przejechałem jeszcze w towarzystwie. Mój brat, Adrian, znajomy z Kamieńczyka, potem Paweł, którego poznałem na TikToku - każdy z nich odprowadził mnie kawałek. Ale kiedy wszyscy się pożegnali, zrobiło się dziwnie pusto. Zostałem tylko ja, rower i droga.
Nocleg w Kampinosie. Mała miejscowość Wiersze, spotkanie z człowiekiem, który opowiadał historie z dawnych czasów. Spałem w namiocie rozbitym na terenie starej szkoły. Noc była dziwna - pełna dźwięków zwierząt, szczekania psów, ale też jakiegoś dziwnego spokoju. Poczułem po raz pierwszy, że to będzie moje życie przez najbliższe miesiące, może lata.
Drugi dzień to problemy techniczne. Worek, który się zsuwał, śrubka w rowerze, pierwsze małe frustracje. Pogoda - 33 stopnie, kurz, piach. Spałem w lesie pod Łowiczem. W Polsce znalezienie legalnego miejsca do biwakowania graniczy z cudem. A mimo to było pięknie.
Łódź mnie zaskoczyła. Myślałem, że to małe, brzydkie miasto, a znalazłem tam sporo życia, choć ścieżki rowerowe przypominały raczej tor przeszkód. Po drodze trafiałem na miejsca zaskakująco piękne - parowy Janikowskie, rezerwat Struga Dobieszkowska. Kąpiąc się w rzece, czułem prawdziwą wolność. Zaczynałem się przyzwyczajać do życia w trasie.
Kolejne dni były coraz intensywniejsze. Przekroczyłem granicę Polski z Czechami. Pierwsze prawdziwe granice. Czesi okazali się gościnni - spędziłem u nich noc, częstowali mnie piwem, jedzeniem, rozmowami. To było zupełnie coś innego niż spanie pod namiotem. Człowiek potrzebuje czasem ludzi wokół siebie.
Potem Słowacja - jazda przez piękne, zielone tereny. 42 stopnie w słońcu. Jechałem trasą Eurovelo, która prowadzi przez niesamowite krajobrazy i daje możliwość spotkania wielu ciekawych ludzi na drodze.
Jechałem jej odcinkiem numer 6, zwanym „Szlakiem Dunaju". Przez wiele kilometrów prowadziła wzdłuż rzeki, wijąc się przez łąki i pola, przez wioski, w których czas jakby się zatrzymał. Spotkałem tam Niemców, Austriaków, Węgrów - każdy z inną historią, każdy z uśmiechem.
Moje 36. urodziny spędziłem w Bratysławie. Pranie, prysznic, lokalny obiad w słynnym Slovak Pub.
W centrum Bratysławy natrafiłem też na rzeźbę mężczyzny wychylającego się z kanału - Cumil. Jedna z najbardziej znanych postaci w mieście. Siedziałem przy niej chwilę - jakby patrzyła na mnie z ironicznym uśmiechem: „I co, naprawdę chcesz przez to wszystko przejechać?".
Spacer po Starym Mieście, które pełne jest historii i klimatycznych uliczek. To była pierwsza noc od startu podróży, którą spędziłem w łóżku. Paradoksalnie brakowało mi już spania w lesie.
Ludzie pytali mnie, czy nie boję się spać w krzakach. Odpowiadałem: „Nie, bo największy strach siedzi nie w lesie, tylko w człowieku, który nigdy nie spróbował być sam".
W Austrii spotkałem się z białymi osłami. Symbolicznie przekraczałem kolejne granice, kolejne bariery w swojej głowie. Każdy kilometr był dla mnie testem. Czy wytrzymam? Czy dam radę? Pojawiały się komentarze ludzi, że to nie czas, że to niebezpieczne, że ktoś miał złe doświadczenia. Ale ja wiedziałem swoje - to moja podróż, moje doświadczenia. Jadę dalej.
Każdy dzień przynosił nowe pytania - czasem głębokie, egzystencjalne, czasem absurdalne, jak choćby to, czy powinienem się golić, czy jednak pozwolić brodzie rosnąć i wyglądać jak wędrowiec, którym przecież jestem.
Te trzynaście dni pokazało mi jedno - że podjąłem najlepszą możliwą decyzję. Że choć czasem bywa ciężko, choć czasem boli tyłek, brakuje wody albo sklepy są zamknięte, to właśnie w tym jest prawdziwe życie. W ruchu, w drodze, w spotkaniach z ludźmi, których normalnie bym nigdy nie spotkał.
Zapraszam was, żebyście jechali ze mną dalej. Śledźcie moją podróż na YouTube, Instagramie, TikToku. Może ktoś z was zdecyduje się mnie wesprzeć, zostać patronem, postawić kawę na BuyMeACoffee. Każde wasze wsparcie sprawia, że jadę dalej.
Do zobaczenia gdzieś w świecie
Koniu Obieżyświat
- YouTube: youtube.com/@koniuobiezyswiat
- Instagram: instagram.com/koniu_obiezyswiat
- TikTok: tiktok.com/@koniuobiezyswiat
☕ Wesprzyj mnie: buymeacoffee.com/koniu_obiezyswiat
Czytaj także: "Jadę, by zniknąć". Wyruszył w podróż dookoła świata na rowerze!