Zgromadzonych powitał ustępujący prezes klubu Marek Zalewski:
- Jest to chwila historyczna. Zebraliśmy się, aby ważyć nad losami Bugu Wyszków. Ponad 100-letniego tworu. Chcemy udowodnić wam, że jesteśmy gotowi na zmiany, które płyną od was, które wynikają z naszych przemyśleń i które są potrzebą, aby Bug Wyszków stale się rozwijał. To spotkanie ma ne celu pokazać, jak zmienia się Bug Wyszków. to żywy twór, który pracuje każdego dnia. Zmiany są potrzebne i nieuniknione. Mam nadzieję wspólnie pochylić się nad problemami i wspólnie będziemy mogli zmieniać naszą organizację. Szczególnie ciepło witam rodziców. Od waszego uczestnictwa tutaj zależy sukces tego projektu. Projekt nie jest dla nas łatwy, co należy zmienić, aby funkcjonować lepiej? Dobro naszych dzieci, dobro naszej drużyny seniorskiej, dobro naszego klubu są najważniejsze - mówił.
Zmiany na plus
Marek Zalewski ze wzruszeniem pożegnał się z sympatykami klubu:
- Po sześciu bardzo trudnych latach, chciałbym się z wami pożegnać. To były piękne lata mojego życia, zebrałem bardzo dużo doświadczenia, poznałem fantastycznych ludzi. To był jeden z najwspanialszych okresów w moim życiu. Nie odchodzę od klubu, nie obrażam się na klub, bo Klub jest częścią mojego życia od ponad 25 lat. Z tego miejsca chciałem was prosić o kredyt zaufania dla nowego zarządu. Dlatego, że to oni biorą pełną odpowiedzialność za to, jak on będzie funcjonował, a co za tym idzie, jak będą funkcjonowały nasze dzieci, jak ułożą się losy pierwszej czy drugiej drużyny seniorskiej. Wiedząc, jakie trudy czekały mnie w tej pracy, proszę was o kredyt zaufania i merytoryczną rozmowę, bo ten projekt właśnie ma to na celu. Nasuwa mi się taki cytat z Matki Teresy: "Wszyscy jesteśmy kroplami w oceanie, ale żeby nie te krople, to ocean byłby mniejszy". Mówiąc troszkę bardziej obrazowo, Klub Sportowy to jak układanka, puzzle i dzisiaj odkryliśmy puzzle. Mamy je wszystkie: to zarząd, to trenerzy, to piłkarze, to Akademia, drużyny seniorskie, rodzice i sponsorzy. Te puzzle trzeba odwrócić w dobrą stronę, żeby się ułożyły. Dzisiaj pozostaje nam tylko ułożyć te puzzle. Absolutnie nie patrząc w przeszłość, bo dzisiaj musimy patrzeć na to, co będzie jutro i po to tutaj się spotkaliśmy. Jestem z tego dumny, z tego miejsca, gdzie jest Klub dzisiaj. Nie skarżąc się absolutnie, wiem w jakim momencie 6 lat temu była nasza organizacja, a wiem, gdzie jest dzisiaj. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że jestem dumny i z pełną świadomością mogę powiedzieć, że zmiany, które już zaszły, są zmianami na plus. Przepraszam za wszystkie błędy, niedociągnięcia z mojej strony, takowe się zdarzały i nigdy nie wynikały one ze złośliwości, a może zwyczajnie z braku doświadczenia, a może wiedzy. Bardzo wam dziękuję, że z wami i dzięki wam przez te 6 lat mogłem być kroplą w oceanie - mówił.
Nowe stery
Ustępujący prezes przedstawił nowy zarząd klubu:
- Renata Pankowska, Mariusz Szajczyk, Akradiusz Chalski - to ludzie, których znacie i z wyszkowskiego sportu, z wyszkowskich boisk. Dlatego to są specjaliści, którzy są w stanie podołać wszystkim problemom, z którymi boryka się ogranizacja Bug Wyszków. Obiecuję, że będę ich wspierał i życzę im wszystkiego dobrego - zapewnił.
Arkadiusz Chalski przywitał się oficjalnie jako nowy prezes ze społecznością klubu i opowiedział o swojej przygodzie z piłką nożną:
- Chciałbym, aby to spotkanie było przekazem do budowania wspólnej racji i zaufania do siebie. Powierzenie nam prowadzenia całego klubu jest zaszczytem i dumą niosącą ogromą odpowiedzialność. W myśl, że da nam to rozwój w kierunku podniesienia prestiżu, zbudowania wspólnej wizji i wspólnego dobra, jakim jest MZKS Bug Wyszków. Lata 80, 1985 czy 1986 rok, to jest pierwszy raz jak pojawiłem się na stadionie przy ulicy Kościuszki 54. Tam zaczynałem pierwszą swoją przygodę z piłką nożną, która twała dosyć długo, od 1985 roku do 1991 r. Wtedy nastąpiła mała przerwa - pierwsza kontuzja i wykluczyła mnie z gry na prawie 2 lata. Ale wróciłem silniejszy, wróciłem po to, żeby dalej swoją pasję przenosić na boisko, ciszyć się grą i być dumnym, że reprezentuje Bug Wyszków. Niestety kolejna kontuzja wykluczyła mnie już na dłuższy czas, a ta kontuzja przydarzyła mi się praktycznie w przeddzień powołania na testy do reprezentacji Polski. To był podwójny cios dla mnie. Po tej sytuacji nigdy się nie odwróciłem od klubu, zawsze przychodziłem na stadion, wspierałem piłkarzy, bo po prostu ten Klub do dzisiaj jest w moim sercu. Myślę, że misję, którą rozpoczęliśmy w 2018 roku, kontynuujemy do dzisiaj. Rozwój Akademii i całego klubu jest nieustającą inwestycją i musimy to zrozumieć. Pracujemy nieustannie nad podniesieniem jakości szkolenia wszystkich drużyn. Chciałbym z całym zarządem, aby w przyszłości, każdy zawodnik grał w klubie, który jest mocny mentalnie, stabilny finansowo i gra na poziomie, w którym zawodnicy nie muszą wyjeżdzać poza Wyszków, aby grać w wyższych ligach. I tego życzę zawodnikom, wam rodzice, całemu zarządowi, kibicom i społeczności klubu. Wierzę, że dzisiaj wyjdziemy z tego spotkania o wiele silniejsi - mówił.
Wizje miasta
W spotkaniu gościnnie uczestniczył burmistrz Wyszkowa, Piotr Płochocki:
- Miasto jest i będzie po stronie wyszkowskiego sportu - zapewniał. - Popiera wszelkiego rodzaju działania naprawcze czy też rozwojowe. Nie było mi tego dane doświadczyć bezpośrednio na przestrzeni ostatnich lat, ale niezmiernie doceniam ten progres od 2018 roku, że udało się wyjść z tak trudnej sytuacji. Jednocześnie każdy z nas musi sobie zdawać sprawę, że Bug Wyszków rozrósł się, rozwinął wieloaspektowo tak bardzo, że skala wyzwań jest już zupełnie inna niż w 2018 roku. Chciałbym nawiązać do hasła, że Bug Wyszków miałby być czy też jest klubem miejskim. Myślę, że najbliższy czas, bo niestety, żeby wypracować pewne stałe struktury to potrzeba czasu, to chciałbym żebyśmy wieloaspektowo, wielopłaszczyznowo odpowiedzieli na pytanie, co to znaczy być klubem miejskim? To jest fundamentalna kwestia jeśli chodzi o ten plan naprawczy, tą wielką zmianę. Ja patrzę na to trochę z boku. Klub jest jednym z elementów, największych tworzących sport w mieście. Ważna dziedzina aktywności, bliska sercu wielu mieszkańców. I tutaj muszę powiedzieć o dwóch rzeczach.
- Ja spieszę z odpowiedzią, dlaczego ten Klub miałby być miejski? Ano dlatego, że prócz piłki nożnej, kształtujemy postawy obywatelskie, kształtujemy postawy socjologiczne, kształtujemy postawu męskie, kształtujemy wzorce - zaznaczył Marek Zalewski. - Czyli coś, co nie będzie przeniesione na karierę piłkarską, ale zostanie u nas w mieście. To są nasze dzieci, to jest nasz potencjał. Nas za 20 lat tutaj na tej scenie nie będzie i jeżeli dzisiaj nie zainwestujemy w tą przyszłość, w przyszłość tej młodzieży, to ta nasza scena, będzie nieco gorsza, nieco trudniejsza. Dlatego ten Klub jest miejski.
Okręt bez celu
Burmistrz podzielił zagadnienie współpracy na linii klub - gmina na dwa aspekty: organizacyjny - związany z dostępem do bazy - oraz finansowy.
- Pierwszy aspekt to największa styczna, czyli baza sportowa, której u nas raczej kluby nie budują tylko przede wszystkim buduje miasto, miasto za nią odpowiada. To miasto musi mieć wizję tego, jak się ma rozwinąć sport wyszkowski, w jakim kierunku ma podążać, żeby w konsekwencji zbudować odpowiadającą tej wizji bazę. I odwrotnie, budując bazę, musimy mieć wizję sportu. Jak spojrzycie na wyszkowski stadion, to można odnieść bardzo ambiwalentne wrażenie, że gdzieś kiedyś jakaś wizja była i w jakimś momencie zniknęła. Bo mamy płytę główną, która dziś jest miejscem bliżej nieokreślonej aktywności. I to już moim zdaniem jest symptom, że nie było do tej pory przynajmniej ze strony miasta takiego ogólnego pomysłu na to, jak poprowadzić sport. Wyszkowski sport - tak jak całe miasto - to był taki okręt, który bardzo dynamicznie płynął, tylko że niestety nie było człowieka, który by zdentyfikował punkt na horyzoncie, do którego miałby dopłynąć. Ta koncepcja stadionu sprzed kilku lat, była wyceniana na kwotę ponad 70 mln zł. Miasto nie będzie miało takich pieniędzy w perspektywie budżetowej, więc siłą rzeczy musiałbym budować taki stadion z jakiegoś rodzaju dotacji - mówił.
Wszystko w rękach WOSiR
Burmistrz mówił o swoich pomysłach na przeorganizowanie sfery zarówno organizacyjnej jak i finansowej.
- U nas jednym z głównych narzędzi jeśli chodzi o zarządzanie obiektami sportowymi jest WOSIR i zaczęliśmy szukać możliwości, jak usprawnić jego działanie. Bardzo popularnym rozwiązaniem wśród tej wielkości miast jest zarządzanie przez WOSIR-y obiektami przyszkolnymi. Te ośrodki zarządzają tymi wszystkimi obiektami i potem mają bazę, którą udostępniają dla mieszkańców i w związku z czym jak klub od nich wynajmuje, to oni są w stanie sami to obsłużyć i dzieje się to mobilnie, zdalnie, nie ma z tym większych problemów. U nas tak nie było. U nas wszystkie obiekty przyszkolne, z wyjątkiem obiektu przy SP nr 5, nawet mają trwały zarząd w szkole, czyli zarządza nimi dyrektor. Nie ma z tego bezpośrednich profitów. W związku z czym każda kondycja, każdego z tych boisk zależy od tego, jak dyrektor podchodzi do sprawy. Jeżeli zarządzałby nimi jeden Ośrodek Sportu, to one weszłyby w skład takiej komplementarnej całości i można byłoby wypracować podobny standart, zarządzać tym centralnie. Jeżeli te boiska mają być niezależne od szkół, to trzeba powoli stworzyć do nich bazę, szatnie i łazienki. I jest to jeden z naszych pierwszych pomysłów. Te wszystkie wyremontowane boiska będą wchodzić pod zarząd WOSIR - taki jest nasz pomysł. I dzięki temu utworzymy sobie komplemantarną bazę tego, co już właściwie jest, tylko będzie wyremontowane i złożone w całość. Także widzimy tutaj bardzo wyraźną nadzieję na poprawę sytuacji.
Na co postawić?
Ale sport to nie tylko piłka nożna.
- Obiecuję sobie i mam nadzieję, że pójdzie to w tym kierunku, że w najbliższym czasie - rok, półtora - opracujemy koncepcję rozwoju wyszkowskiego stadionu. Musimy pamiętać, że choć fanów piłki nożnej i uprawiających pikę nożną jest zdecydowanie najwięcej, to jednocześnie nie jest to jedyny sport, jaki jest w interesie gminy, aby propagować mieszkańcom. Mamy także wspaniałą lekkoatletykę, która w Wyszkowie została zupełnie pogrzebana a jest świetnym multisportem, dzięki któremu można animować aktywną sportowo szkołę. Jest to bardzo duże wyzwanie i mam nadzieję, że przynajmniej w tym najbliższym czasie, uda nam się w jakiś sposób znaleźć drogę jakiegoś rodzaju kompromisu, że zdecydujemy co tam ma postawić - mówił Piotr Płochocki.
Bug bierze najwięcej
Drugim elementem współpracy na linii Klub - gmina są dotacje.
- Otóż Bug Wyszków w ostatnim roku dostał od miasta dotacje w wysokości około 291 tys. zł. Z czterech programów. Natomiast ekwiwalent wartości obiektów to był około 250 tys. zł. Inne kluby: Volley, Rhinos, UKS Loczki, Camper dostały około 90 tys. zł dotacji, z czego około 20 - 30 tys. zł to ekwiwalent w tych obiektach, co daje proporcję taką, że do Bugu zostały skierowane w taki czy inny sposób środki mniej więcej w wysokości ponad 500 tys. zł, a do drugiego w kolejności klubu to one nie wychodzą ze 120 tys. zł. I być może cała ta pula jest mała, ale proszę zobaczyć, jaka to jest dysproporcja. Ja zastałem taki system i tak to zostało opracowane. Rozumiem, że to była jakaś materia kompromisu. Natomiast ja widzę po tych dysproporcjach, że jesteśmy trochę na granicy wydajności takiego systemu. Łatwiej jest racjonalizować wydatki jak się ma jeden podmiot, dwa czy trzy, a nie kiedy się ma ich trzynaście. Ja mówię z perspektywy miasta. Chciałbym, żebyście wiedzieli, że do tej pory to rozdysponowanie pięniędzmi, tych wszystkich dotacji, było kompletnie uznaniowe. Nikt w urzędzie nie wiedział, jak te pieniądze były rozdysponowanie, według jakich kryteriów i to też wprowadza bardzo zły klimat. I to jest kolejna rzecz, która niestety bardzo mocno ciąży na tym systemie, który był do tej pory wypracowany. Najważniejsze jest jednak to, żeby wypracować nowy system. Cieszę się, że stanęliśmy w takim momencie, że możemy o tym dyskutować i że jest jakaś realna szansa zmiany. Ja się bardzo cieszę z tego, jakiego progresu dokonał Klub i cieszę się, że ma już ten punkt na horyzoncie i mam nadzieję, że uda się klubowi do tego punktu z sukcesem podążać - mówił burmistrz.
Czytaj także: "Po to jesteśmy, żeby bałaganiki sprzątać, czyścić"
Bug Wyszków nie chce iść na kompromis
- Doceniam wspaniałą inicjatywę poprzez budowanie obiektów, tylko nie monumentalne obiekty są tu najważniejsze. My z tymi problemami jako Bug Wyszków mierzymy się od wielu lat. Borykamy się z problemem, gdzie nie mamy dla swoich liczebnych grup miejsca do treningów i to jest problem, który musimy rozwiązać natychmiast. Pan burmistrz powiedział, że trzeba iść na kompromis. Nie, kompromis to jest coś złego. Bug Wyszków nie chce iść na kompromis. Bug Wyszków do tej pory szedł na kompromis. Wydaje mi się, że należy się zastanowić, umiejscowić problem zupełnie w innej perspektywie i w innej materii. To nie chodzi o to, że Bug Wyszków dostanie największe dofinansowanie spośród wyszkowskich stowarzyszeń sportowych. Dlatego mamy być odpowiedzialni za to, że mamy największą ilość dzieci, dwie drużyny seniorskie i na nie dostajemy pieniądze? Przecież to nie jest nasza wina. To jest tylko znak, że dobrze szkolimy i że piłka nożna i Bug Wyszków przyciągają do siebie ludzi. Ja nie chcę, aby burmistrz zabrał pieniądze któremuś klubowi i przekazał Bugowi Wyszków. My tego nie chcemy i nie w tym jest sens. Innym klubom te pieniążki też się należą, są potrzebne. Może warto pomyśleć skąd przełożyć pieniądze albo w nowoczesnym zarządzaniu miastem, skąd pozyskać pieniądze tylko i wyłącznie na rozwój sportu? Jeżeli teraz to zaniedbamy, to będzie za 20 lat smutno. Bug Wyszków już od 6 lat ma pomysł na siebie, ma swoją koncepcję. Nam na tym zależy, my jesteśmy zdesperowani do tego i prosimy pana burmistrza o pomoc, wychodzę także z apelem do radnych. Jeżeli my nie będziemy inwestować w naszą młodzież, to w co będziemy inwestować? W kawałek chodnika? Kawałek drogi? To takie emocjonalne moje wystąpienie, ale wydaje mi się, że jestem w obowiązku to powiedzieć i absolutnie tego nie planowałem. My jesteśmy tutaj dzisiaj, ale jeżeli nie będziemy z pomocą miasta, przede wszystkim jako organu prowadzącego, inwestować w przyszłość poprzez nasze dzieci, poprzez sport, poprzez edukację, to gdzie my będziemy? To kim my będziemy? To co zostawimy po sobie? - odpowiadał Marek Zalewski.
Sport ważniejszy niż kultura
Uczestnicy spotkania mieli możłiwość wyrażenia swoich spostrzeżeń. Jako pierwszy głos zabrał Jerzy Prusinowski:
- Ja od wielu lat uczestniczę w życiu klubu, byłem i kibicem od najmłodszych lat i trampkarzem, i juniorem, i seniorem i teraz działam w Klubie Seniora. Jak widzicie zainteresowanie klubem jest bardzo duże. To są nasi ludzie z Wyszkowa, którzy płacą podatki i my chcemy, żeby ten sport wyszkowski stał na jak najwyższym poziomie. Do tego są potrzebne pieniążki, bo bez tego ani rusz. Ja mam taką prośbe, żeby miasto, radni, burmistrz bardziej się zainteresowali tym wyszkowskim sportem, bo były takie czasy, że Wyszków był słynny w całej Polsce. Mam prośbę, żeby dotacja nie stała w miejscu w związku z tymi kosztami, bo tutaj wychowujemy nasze dzieciaki. Ja rozumiem, że pan burmistrz inwestuje duże pieniądze w kulturę, tak to jest ważna rzecz, ale moim zdaniem ważniejszą rzeczą niż kultura jest sport. Proszę pana burmistrza o pomoc w imieniu kibiców. Zapraszamy na mecze, jakie jest olbrzymie zainteresowanie - mówił.
- Ja nie mam pewności, czy kryterium ilości zawodników to było wgóle to kryterium, które służyło, żeby przeliczyć te dotacje - tak jak wyglądały do tej pory. Bo cały ten domniemany system odszedł razem z panią naczelnik (wydziału promocji Edytą Wittich - red.), więc nikt w urzędzie nie wiedział, na jakiej zasadzie to było przyznawane - odpowiadał burmistrz Piotr Płochocki. - Ja uważam, że trzeba te kryteria wzbogacić. Do pomysłu na stadion to jestem na tak, trzeba by do tego podejść jakoś koncepcyjnie. W przypadku stadionu mamy do czynienia z całą dużą złożonością naszych potrzeb i musimy jasno sobie odpowiedzieć, w którą stronę chcemy iść. Dlatego uważam, że wszelkiego rodzaju działania, czysto infrastrukturalne muszą być porzedzone taką dyskusją, w którą stronę idziemy. To musi odpowiadać na ten kierunek sportu, który wybierzemy, czy on będzie właśnie mulisportowy, czy z dominującą rolą piłki nożnej. Ito jest bardzo ważne.
Brakuje miejsc do trenowania
- Klub w okresie zimowym mocno się boryka z problemami szkolnych sal sportowych. Czy może być lepsza współpraca miasta z klubem w celu większej dostępności sal dla tych dzieciaków? Dzieciaki 8 czy 7-latkowie cały czas jeszcze trenują na dworze ze względu na to, że nie ma sal sportowych. My jakio rodzice nie wiemy, z czego wynika ten brak. Czy z tego, że Klub nie jest w stanie porozumieć się z Urzędem Miasta, czy poprostu nie ma dostępnych godzin? Z punktu widzenia nas, rodziców, to jest duży problem - mówił uczestnik spotkania.
- I właśnie przeciwko tego rodzaju problemowi miała wyjść ta propozycja, o której mówiłem, tzn. skupić jak największą ilość w rękach WOSIR-u. Wtedy mamy największe władanie takimi obiektami. A teraz tak naprawdę dyspozytorem w dużej mierze jest dyrektor szkoły. Dlatego chcemy zmienić ten system - tłumaczył burmistrz.
- Pan burmistrz powiedział, że sale mają być zarządzane przez WOSiR i zastanawiałem się, czy to powiedzieć, ale jednak zdecyduję się to powiedzieć, że my nie mamy nawet godziny w tygodniu na hali WOSiR. Nie ma dla nas godziny, z hali korzystają siatkarze. Mamy tylko weekendy. Ale w tygodniu od poniedziałku do piątku nie mamy nawet godziny możliwości skorzystania z hali. Jest z tym problem i chcemy te problemy rozwiązywać - mówił członek zarządu Mariusz Szajczyk, trener drużyny rezerw.
Oczekiwania wobec zarządu
- My jako rodzice prosiliśmy o dostępność klubu po godz. 16.00, przynajmniej raz w tygodniu i ten temat był poruszany wiele razy, przynajmniej od roku czy dwóch i dalej nie udało się tego osiągnąć. Dla nas dla rodziców jest to mocno kłopotliwe. Chociaż dwa razy w miesiącu, żeby była taka dostępność. I czy jest w planach, taka pełna transparentność finansowa? Czyli pokazanie sprawozdania o przychodach i wydatkach - pytał zarząd klubu kolejny uczestnik spotkania.
- Już dzisiaj zagwarantuję, że jeden dzień w tygodniu napewno biuro będzie dłużej pracowało, w planach mamy, żeby to było do godz. 19.00. Co do finasnów, to jestem zbyt krótko, żeby na to pytanie odpowiedzieć - Mariusz Szajczyk oddał głos Renacie Pankowskiej.
- Jeśli chodzi o finanse, to od 16 października 2022 roku jesteśmy jako organizacja pożytku publicznego, w związku z tym mamy obowiązek zamieszczania naszego sprawozdania finansowego na stronie internetowej. I od tego czasu sprawozdanie znajduje się na naszej stronie, ale to nie znaczy, że jeśli przyjdziecie do klubu to takiego sprawozdania nie udostępnimy, żebyście mogli sobie obejrzeć je fizycznie i przeczytać oraz zapytać o różne rzeczy. Jesteśmy w stanie to udostępnić - mówiła sekretarz klubu.
- Z dyskusji wynika, że całym problemem jest Akademia i że zakładnikami stały się nasze dzieci. Czy Akademia finansuje się sama? Ma dochód czy ma straty? Z dokumentów ogólnodostępnych wynika, że Akademia przynosi zysk. To nie są problemem dzieci i brak środków na dzieci, problem jest gdzieś indziej. Wpisując w wyszukiwarkę Bug Wyszków, nie znajduję strony internetowej klubu - skwitował uczestnik spotkania.
- Dla mnie jest szok to, co pan powiedział, że zakładnikami są nasze dzieci - odparł Arkadiusz Chalski. - Ja bym na to nie wpadł. Akademia jest częścią całego klubu. Nie patrzmy na pryzmat Akademii i nic więcej. To jest całość, jedno ciało. Ono się nam świetnie finansuje, my nie mówimy, że Akademia przynosi straty, nie. Też dzięki Akademii świetnie sobie radzi klub. Żeby robić krok do przodu, progresować, musimy doinwestować całość. Na tą chwilę to znaleźliśmy się na mieliźnie, jesteśmy, bo jesteśmy, dajemy radę, ale my chcemy więcej. My chcemy więcej robić dlatego, żeby się rozwijać a nie stać w miejscu.
- Z tym się zgadzam, ale z tej dyskusji wyniknęło, tak jakby zakładnikami były dzieci, że brakuje na kształtowanie ich postaw, że brakuje na ogranizację Akademii tych środków. Więc brakuje na Klub jako na całość. Czyli tu nie są problemem dzieci i Akademia. Chciałem, aby to wybrzmiało - padło ze strony rodzica.