9 stycznia przed Sądem Rejonowym w Wyszkowie, po jedenastu miesiącach procesu, zapadł wyrok w sprawie księdza Łukasza R. - byłego wikariusza rodzimej parafii w Długosiodle, parafii św. Rodziny w Wyszkowie, parafii w Zambrowie, a także kapelana Zakładu Karnego w Czerwonym Borze. Według sądu, zarzucanych przestępstw wikariusz dopuścił się w okresie od grudnia 2011 roku do stycznia 2016 roku. W latach 2010-2014 sprawował on posługę kapłańską i był katechetą w Wyszkowie, w 2014 roku został przeniesiony do Zambrowa. Z uwagi na charakter zarzutów, sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami, ale ogłoszenie wyroku było jawne, a reporterka Tuby Wyszkowa jako jedyna przysłuchiwała się ustnemu uzasadnieniu wyroku.
Sąd uznał księdza Łukasza R. za winnego popełnienia zarzucanych mu ośmiu czynów i wymierzył karę łączną sześciu lat więzienia. Sąd orzekł ponadto 10-letni zakaz zajmowania wszelkich stanowisk, wykonywania zawodów albo działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi. Za doznaną krzywdę Łukasz R. ma zapłacić pokrzywdzonemu 50 tys. zł zadośćuczynienia. Ksiądz dostał też zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym oraz zakaz zbliżania się do niego na odległość bliższą niż 100 metrów przez okres 10 lat. Sąd nałożył na niego obowiązek poddania się psychoterapii i farmakoterapii w związku z zaburzeniem preferencji seksualnych. Wyrok nie jest prawomocny. W poczet kary księdzu zaliczony będzie okres tymczasowego aresztu, w którym przebywa od kwietnia 2022 roku.
O co oskarżony był Łukasz R.?
Ciążące na kapłanie zarzuty dotyczyły molestowania seksualnego oraz innych przestępstw na szkodę małoletnich poniżej 15. roku życia. Duchowny został oskarżony o wykorzystywanie seksualne chłopca (wszystko zaczęło się, gdy ofiara miała 13 lat), nadużycie zaufania, którym obdarzył duchownego małoletni, obietnice korzyści - zarówno majątkowej, jak i osobistej - utrwalanie treści pornograficznych, prezentowanie treści pornograficznych małoletniemu, posiadanie treści zawierających wytworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej, rozpijanie małoletnich oraz groźby karalne (art. 200 §1 i §3 k.k. i art. 202 §4 k.k. i art. 199 §3 k.k. w zw. z art. 11 §2 k.k. w zw. z art. 12 §1 k.k., art. 202 §4b k.k., art. 190 §1 k.k., art. 208 k.k.).
- Kapłan był katechetą chłopca, wykorzystywał go seksualnie. Do pierwszych zdarzeń pedofilskich doszło w grudniu 2011 roku w budynku plebanii. Pokrzywdzony miał wówczas mniej niż 15 lat. Kolejne zachowania seksualne wobec chłopca trwały kilka lat. Podczas spotkań na plebanii duchowny częstował małoletniego alkoholem oraz prezentował mu homoseksualne treści pornograficzne. Nadto utrwalał treści pornograficzne z udziałem dziecka. Chłopiec nie był jedyną ofiarą księdza Łukasza R. Duchowny przez okres około 5 lat rozpijał trzynastu małoletnich. Częstował ich różnego rodzaju alkoholem (winem, wódką i piwem), ułatwiał im spożycie alkoholu oraz nakłaniał do tego - podaje Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.
"Sąd nie miał wątpliwości co do winy"
Sąd Rejonowy w Wyszkowie w całości podzielił argumentację prokuratora zawartą w akcie oskarżenia, dotyczącą dopuszczenia się szeregu przestępstw na szkodę małoletnich.
- Sąd nie miał wątpliwości co do winy oskarżonego. Materiał dowodowy, zgromadzony w sprawie, w pełni potwierdził zarzuty opisane w akcie oskarżenia. Zeznania świadków, z małymi wyjątkami, które w zasadzie do istoty sprawy nie należały, były wiarygodne. W odniesieniu do czynu obcowania płciowego z małoletnim lub dopuszczania się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadzania jej do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, sąd oparł się na zeznaniach pokrzywdzonego, które - zdaniem sądu - są wiarygodne, o czym świadczą także opinie biegłego psychologa - uzasadniał sędzia Wacław Dąbkowski.
Zdaniem sądu, to wyjaśnienia oskarżonego księdza są nieprawdziwe.
- Oskarżony chce przedstawić się w jak najlepszym świetle jako osoba, która pomagała wszystkim dookoła, a to co się stało, miało miejsce po skończeniu przez pokrzywdzonego lat 18. Niewątpliwie oskarżony pomagał - bezinteresownie czy interesownie - ale pomagał różnym osobom, w różnym okresie finansowo, ale to w żaden sposób nie umniejsza jego winy - mówił sędzia.
„Predyspozycji, by zajmować się młodzieżą, nie posiada”
Choć sąd zastrzegł, że „stan duchowny oskarżonego nie był elementem zaostrzającym” przy orzekaniu wyroku, jednocześnie napiętnował właśnie fakt wykorzystania przez oskarżonego sprawowanej przez niego funkcji kapłana.
- Osoba, która wykorzystuje swój zawód, swoją funkcję, posługę do takich celów, dyskwalifikuje się, żeby takie funkcje móc pełnić. Oskarżony predyspozycji do tego, by zajmować się młodzieżą, edukować, uczestniczyć w procesie leczenia, nie posiada - mówił sędzia Wacław Dąbkowski, uzasadniając wyrok 10-letniego zakazu pracy z dziećmi i młodzieżą.
Dla sądu istotne w sprawie jest to, kim jest oskarżony i jakie na nim ciążyły obowiązki w związku ze sprawowaną funkcją.
- To, że zajmował się dziećmi, nauczał religii, nijak się nie da pogodzić z opisanymi w akcie oskarżenia czynami. Takie zachowanie nie godzi się nikomu - czy osobie duchownej, czy prawnikowi, sędziemu, prokuratorowi. To się nie powinno zdarzyć. Nie sposób uznać tej kary za surową, zważywszy, w jakim okresie się to działo, kim był oskarżony i w jaki sposób działał. Mamy prawo do tego, żeby wyprawiać dzieci do szkoły z myślą, że nic złego się nie stanie. Tego zaufania oskarżony nadużył i to w sposób wypełniający znamiona przestępstw zarzucanych w akcie oskarżenia - podkreślał sędzia Dąbkowski.
„Manipulował w celu zaspokojenia własnych potrzeb”
W toku postępowania przewijał się wątek, że to pokrzywdzony wykorzystywał znajomość o charakterze intymnym z oskarżonym księdzem do wyciągania od niego pieniędzy.
- Sąd bliżej się temu nie przyglądał, ale nawet gdyby przyjąć, że tak było, nie ma to znaczenia dla oceny zachowania oskarżonego. Swoim działaniem, właściwym dla osób z problemami preferencji seksualnej, oskarżony manipulował w jednym celu - zaspokojenia własnych potrzeb - mówił sędzia Dąbkowski.
To, że w pewnym momencie "w jakimś związku uczuciowym oskarżony i pokrzywdzony byli", zdaniem sądu nie ulega wątpliwości.
- Ale to nie może skutkować takim zachowaniem oskarżonego, który - jako osoba starsza, mająca wobec pokrzywdzonego obowiązki - o tym zapomniał. To tak jak z lekarzem - nie może nadużywać on relacji z pacjentami do kontaktów osobistych czy intymnych. Tak i nauczyciel, duchowny nie powinien tych przejawów życia łączyć. Można by było dużo opowiadać, jakie to negatywne skutki odniosło lub może odnosić wobec pokrzywdzonego. Może spuentuję tylko jednym zdaniem to negatywne działanie oskarżonego: manipulowanie uczuciami, w żadnym związku, nie jest rzeczą dobrą i zawsze przynosi negatywne skutki - mówił sędzia.
„Upatrzył sobie” ofiarę
Ksiądz - zdaniem sądu - świadomie wybrał ofiarę.
- Dlatego, że był „najsłabszy w stadzie”. Te osoby wybierają osoby bezbronne, zagubione, bo one są najmniej odporne na działania osób pokroju oskarżonego - mówił sędzia Dąbkowski. - Sytuacja, na jaką powoływał się oskarżany w odniesieniu do pokrzywdzonego, że pochodził z rodziny z pewnymi deficytami, to jest okoliczność nie łagodząca a obciążająca. Powszechnie wiadomo, że osoba niepełnoletnia, kiedy nie jest jeszcze ukształtowana jej psychika, jest podatna na różnego rodzaju wpływy, a oskarżony - z racji pełnionych funkcji - powinien był takim osobom świadczyć pomoc, a nie wykorzystywać je, a już na pewno nie w taki sposób. To, że pokrzywdzonemu nie najlepiej działo się w domu, w szkole, to już samo w sobie było wystarczające i nie należało mu bagażu tych nieprzyjemnych doświadczeń zwiększać.
"Sąd nie dał się oszukać"
Jak opisywał sędzia Wacław Dąbkowski, oskarżony „z pewną nonszalancją prezentował swoje zachowania, że był nieświadomy”.
- Sąd nie dał się oszukać oskarżonemu. To nie może być tak, że katecheta częstuje alkoholem młodzież niepełnoletnią. To jest niedopuszczalne. Częstowanie alkoholem dzieci w takim rozmiarze, w takim okresach i przez taką osobę, to jest po prostu nadużycie tej funkcji i zaufania, jakim był obdarzany oskarżony - mówił sędzia.
Podobnie sąd ocenił dowody przedstawione przez prokuraturę na okoliczność popełnienia czynu posiadania i prezentowania treści pornograficznych.
- Bezsprzecznie zostały te pliki zabezpieczone u oskarżonego na jego dyskach, na komputerze, laptopie i można zobaczyć, czy jest to rzecz, która powodowała uznanie, że wyczerpuje to posiadanie pornografii, czyli znamiona przestępstwa z art. 202 k.k. Sztuka też może być pornografią. Sąd nie miał wątpliwości, że to jest przestępstwo - mówił Wacław Dąbkowski.
„To są rzeczy, których nie da się wytłumaczyć”
Mówił o zachowaniu oskarżonego kapłana sędzia wydający wyrok. Uzasadniał też wysokość zasądzonego zadośćuczynienia.
- Żadna kwota zadośćuczynienia nie odkręci tego, co się stało i nie zatrze w pamięci pokrzywdzonego tego, co mu zostało zrobione, co zrobił mu oskarżony. Sąd miał jednak na uwadze to, jak majętny jest oskarżony, żeby orzeczenie tego środka kompensacyjnego nie było wyłącznie na papierze a dało się je jakoś zrealizować - podkreślał sędzia.
Jak zauważył, wyrządzoną krzywdę ciężko będzie naprawić.
- Dzieci mają pewną zdolność do szufladkowania złych zdarzeń. Do tego, żeby o tym nie myśleć, zapomnieć i jakoś żyć. Dorośli z tym mają problemy, a dzieci te problemy mają jak dorosną, bo to im się wszystko przypomni. Nie można mieć za złe pokrzywdzonemu, że chce sobie jakoś życie ułożyć, zapomnieć, że ma pretensje do oskarżonego, za to, co mu zostało zrobione, że miał mętlik w głowie. Osobom, które czegoś takiego nie przeżyły, trudno zrozumieć. To są rzeczy, których nie da się wytłumaczyć, dlaczego to się stało pokrzywdzonemu - mówił.
„Czuł się bezkarny”
A przyczyn tego, co się stało, sąd upatruje m.in. w „ogólnym przyzwoleniu”, obojętności, braku czujności i kontroli ze strony instytucji i osób, do tego uprawnionych.
- To, co się stało, stać się nie powinno, a stało się też dlatego, że zawiodły systemy kontrolne - tak w kościele, jak i w ośrodku - powiedział sędzia Wacław Dąbkowski. - Nie powinniśmy być obojętni na sygnały, powinniśmy odbierać je w sposób prawidłowy. Trudno uwierzyć, by taka rzesza młodzieży, która przewijała się przez plebanię, nie była dostrzeżona przez zwierzchnika oskarżonego, jakim był proboszcz. To tak jak w naszym domu przewijałoby się tyle młodzieży i my byśmy tego nie zauważyli? Ogólne przyzwolenie doprowadziło do tego, że ta działalność oskarżonego nie trwała krótko, tylko była długotrwała. Czuł się zwyczajnie w świecie bezkarny. Przecież wykonywał on funkcje, których dekretem biskup ordynariusz mu zabronił! Nieprzestrzeganie dekretu biskupa w przypadku oskarżonego powinno rodzić konsekwencje w postaci prawa kanonicznego, a świadczy o tym, że oskarżony - mimo że już pewne elementy jego działania wychodzą na jaw - nic sobie z tego nie robi – podkreślał sędzia.
Chodzi tu zapewne o zakaz wydany przez biskupa w lipcu 2021 roku po tym, jak Kuria Diecezjalna w Łomży otrzymała sygnały o oskarżeniach wobec ks. Łukasza R. o czyny przestępcze względem małoletniego.
- W związku z oskarżeniem powzięto środki zapobiegawcze, w tym oskarżany kapłan otrzymał zakaz pełnienia jakiejkolwiek posługi duszpasterskiej względem dzieci i młodzieży, aż do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w prowadzonym postępowaniu. Bezzwłocznie strona kościelna powiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez osobę duchowną - informował wówczas rzecznik prasowy łomżyńskiej Kurii ks. Jan Krupka.
Jednak media donosiły, że - mimo zakazu pracy duszpasterskiej z dziećmi - ks. Łukasz R. nadal miał z nimi kontakt. „Huczało” o tym też na zambrowskich portalach internetowych. Rzecznik kurii zapewniał, że wikariusz był w tej sprawie „upominany przez zwierzchników”.
- Dla takiej dodatkowej pewności ksiądz został dodatkowo jakby upomniany, zdyscyplinowany do tego, żeby jednak przestrzegał tego, co zostało mu nakazane - mówił dla tvn24.pl ks. Jan Krupka.
Konieczna terapia
Sędzia wydający wyrok w sprawie ks. Łukasza R., wyraził nadzieję, że oskarżony z tego co się wydarzyło „sam wyciągnie pewne wnioski”.
- Przez ten czas postępowania sądowego można by takie wnioski wyciągnąć, że refleksja go nie ominęła - mówił Wacław Dąbkowski.
Mimo to sąd nie zrezygnował z prawa do zobowiązania oskarżonego do podjęcia psychoterapii i farmakoterapii w związku z zaburzeniem preferencji seksualnych.
- Biegli też orzekli, że należałoby go objąć taką formą terapii. Oskarżony deklarował jej podjęcie - dodał sędzia Wacław Dąbkowski.
Fot. Archiwum (TVN24)