Na trasie jego wędrówki znalazł się Brańszczyk. Całkiem przypadkiem trafił do domu Państwa Kaflików. Zafascynowani historią podróżnika, przegadali cały wieczór, słuchając opowieści o marzeniu, jakim jest przeżycia swojej przygody. Pani Justyna Kaflik pisze w mailu do naszej redakcji “W pewnym momencie swojego życia, kiedy ciało i umysł jeszcze sprawne,skończywszy 52 rok życia powiedział sobie STOP !! Teraz albo nigdy ! To jest jeszcze ten czas, aby móc zrealizować swoje pragnienia - przeżyć przygodę .Być blisko natury, z dala od wielkomiejskiego hałasu, zdala od głownej drogi, schronienie w namioce , zdrowe jedzenie , inspirujące krajobrazy, spotkania z nowymi ludzmi, gromadząc wspomnienia, wyjątkowe doświadczenia, i wreszcie chodzić i chodzić ... to jest to, co chcę.”
I wyruszył. Z Rosji (w latach 80 spędził tam trochę czasu i stwierdził, że od tego właśnie miejsca chce rozpocząć) do Hiszpanii (rodzinne strony żony). W Brańszczyku podróżnik spędził noc, po śniadaniu Pan Grzegorz oprowadził pielgrzyma po okolicy, żeby zapamiętał piękno naszych terenów. Przed południem trzeba było iść. W stronę Wyszkowa, a potem dalej, aż do Santiago de Compostella. Wspomnienia i wrażenia z podróży, znajdziecie na blogu Pana Wernera. Trzymamy kciuki i wierzymy, że wytrwa w swoim postanowieniu!