Działka, o której mowa, to nieco ponad 700 m kw. u zbiegu ulicy K.E.N. z osiedlową uliczką Kołłątaja. Aktualnie działka jest niezagospodarowana. W planie przeznaczona była dotychczas pod budownictwo jednorodzinne z dopuszczeniem usług - ale tylko na jednej kondygnacji. Jej właściciel wystąpił o zmianę planu zagospodarowania. Chciałby postawić tam budynek wielorodzinny z usługami. Burmistrz przychylił się do jego wniosku i taką zmianę planu zagospodarowania zaproponował. Odrzucał natomiast uwagi okolicznych mieszkańców, którzy protestowali przeciwko budowie bloku na skraju osiedla.
Odbyły się dwie dyskusje publiczne (czytaj TUTAJ), w których nie uczestniczył burmistrz i mieszkańcy nie mieli okazji zapytać go, dlaczego odrzuca wnioski wieloletnich mieszkańców osiedla, a przychyla się do postulatów nowego właściciela działki. Dlatego mieszkańcy zgłosili poostulat takiego spotkania, na którym chcieli przedstawić swoje argumenty i wysłuchać kontrargumentów burmistrza. Do konsultacji doszło 5 lipca. Nieoczekiwanie burmistrz zmienił zdanie w tej sprawie, co zakomunikował licznie przybyłym mieszkańcom na początku spotkania.
- Jeśli chodzi o działkę proponowaną pod zabudowę wielorodzinną, to trafiają do nas argumenty i obawy państwa - o ruch i miejsca parkingowe. Zdecydowałem, że będę rekomendował wyłączenie tej działki spod planu i pozostawienie zapisów takie, jakie są obecnie. Dyskutowaliśmy z projektantem na temat ewentualnie jakieś korekty zapisów, ale myślę - żeby nie wzbudzać jakiś obaw i emocji - to po prostu byśmy zostawili obecny plan. Zwłaszcza, że to tak naprawdę idzie w kierunku, jakim wnioskowaliście wy, żeby zostawić plan takim, jakim jest na dzisiaj - powiedział burmistrz Grzegorz Nowosielski. Jego decyzja wywołała zadowolenie wśród mieszkańców, którzy spontanicznie zaczęli bić brawo.
- Na terenie, którym projekt planu obecnie zakłada budowę mieszkaniową wielorodzinną, pozostaną ustalenia obecnego planu miejscowego czyli m.in. adaptacja, modernizacja, rozbudowa oraz wymiana istniejącej zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, gospodarskiej oraz usługowej. Realizacja nowej zabudowy jednorodzinnej wolno stojącej z usługami. Parametry tej zabudowy - budynki mieszkalne do trzech kondygnacji z poddaszem użytkowym, budynki usługowe do jednej kondygnacji i powierzchnia biologicznie czynna w obecnym planie dla działki przy ul. Kołłątaja jest określona na poziomie 30%. Takie ustalenia są też w zabudowie mieszkaniowej szeregowej obecnie istniejącej - mówił projektant.
- Czy to, co pan czyta, to jest to, co było do tej pory i nic nie było zmieniane? - pytała Halina Trybalska, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Nadzieja”.
- Tak, to jest obecnie obowiązujący plan zagodospodarowania przestrzennego, czyli nie będzie zmieniony - odpowiadał projektant.
- A czy można powiedzieć "normalnie", ile to będzie pięter? - dopytywała prezes.
- Maksymalnie trzy kontygnacje - odpowiadał projektant.
- A maksymalny punkt górny?
- W obecnym planie nie ma takiego parametru wyznaczonego - doprecyzował projektant.
- Szanowni Państwo, ale to jest wszystko zgodne z waszym wnioskiem. Wasz wniosek brzmiał "zostawcie plan taki, jaki jest" i robimy to zgodnie z waszym wnioskiem - włączył się burmistrz. - Umawiamy się na to, że my idziemy w takim kierunku, jak wy wnioskowaliście, że zostawiamy to tak, jak jest zgodnie z obowiązującymi zapisami, dokładnie takie uwagi jakie państwo zgłaszaliście.
Mieszkańcy dopytywali, jakiego rodzaju usługi dopuszcza obecny plan.
- Zgodnie z obowiązującym planem miejscowym, który został uchwalony w roku 2000, usługi są zdefiniowane jako usługi związane z zaopatrzeniem i bytowaniem mieszkańców, wbudowane w bryłę budynku mieszkalnego lub wolnostojący na terenach mieszkaniowych. Rodzaj usług nie jest sprecyzowany - mówił projektant.
- Musimy pamiętać o tym, że obwód tego naszego osiedla jest ulicą jednokierunkową i chciałabym poprosić o wyjaśnienie, bo to ma związek z naszym całym osiedlem, że jeśli to jest ulica jednokierunkowa, a to będą usługi, to rozumiem, że ta jednokierunkowość będzie zachowana i nie będzie możliwości, żeby ktoś tam coś pozmieniał? Na tyłach naszego osiedla jest działka, która jest za ZDZ, i z tego co już wiadomo, to tam ma być też budownictwo i teraz jak będzie wyglądała komunikacja, bo tu się zaczyna robić ciasno? - pytała prezes Trybalska.
- Tu mogą być usługi i nie muszą być usługi. Tak samo jak każdy z właścicieli domów może u siebie w parterze domu zrobić usługi. Mogą ale nie muszą. Ja nie widzę konieczności przy realizacji tej zabudowy jednorodzinnej jakiejś zmiany organizacji ruchu - odpowiedział burmistrz.
- Układ drogowy w tej chwili, organizacja obowiązująca, jest jednokierunkowa. Wjazd jest od ulicy Witosa poprzez załamanie w dwóch miejscach i przechodzi w ulicę Kołłątaja i wyjazd jest na ulicę Komisji Edukacji Narodowej. Taki obraz organizacji ruchu pozostaje na dzień dzisiejszy - mówił Robert Garbarczyk, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Wyszkowie.
- Mam jeszcze jedno zagadnienie, bo ja w tej chwili nie jestem w stanie z tym polemizować, a chodzi mi o wysokość zabudowy. Musimy to porządnie sprawdzić, bo jeśli się okaże, że nie ma tam (w planie - red.) określonej wysokości, to my jednak będziemy wnioskować, żeby te budynki nie były wyższe niż te, które są wokół - zauważyła Halina Trybalska.
- Jeżeli zostawiamy obowiązujący plan, to zostają ustalenia takie, jakie są, czyli trzy kondygnacje - w tym nic nie zmieniamy. Musicie się zastanowić, czy chcecie obowiązujący plan czyli te ustalenia, które są obecnie. Ten projekt, który teraz widzicie, jest na podstawie ustawy z 2003 roku, gdzie mamy obowiązek określić wysokość, powierzchnię zabudowy, intensywność, cale inne ustalenia. W 2000 roku tego nie było. Więc jeżeli państwo wnioskują o pozostawienie obowiązującego planu, to on taki zostanie, nie zostanie nic zmienione - mówiła projektantka.
- Od początku w intencji mieszkańców było to, żeby ta zabudowa nie była taka wysoka. My nie musimy się znać na takich szczegółach, dlatego pytam. Proszę powiedzieć, jak wysoko maksymalnie może być ten budynek, na ile metrów? - dopytywała prezes "Nadziei".
- Kondygnacja jednorodzinna w domku jednorodzinnym to jest około 2,7 m - standardowa mieszkalna. Jeżeli będzie w pierwszej kondygnacji będą usługi, to kondygnacja ma 4 m + druga kondygnacja 3 m + trzecia, która jest poddasze użytkowe - tutaj chyba dach dwuspadowy, więc 3,5 m. Jeżeli państwo złożą uwagi, żeby został plan obowiązujący, to my w planie obowiązującym nie mamy możliwości nic zmienić - mówiła projektantka.
- Trzeba na to patrzeć racjonalnie przecież nikt nie zbuduje domu jednorodzinnego dwudziestopiętrowego - wtrącił burmistrz.
- Nam się też wydawało, że nikt nie postawi bloku na takim skrawku terenu, na którym był tylko parking i przejście, a teraz się okazuje, że to nieprawda i chce się tam postawić blok - odparła prezes Trybalska.
- Tak trochę stawiacie nas pod ścianą. Wydawało nam się, że tę dyskusję skończymy szybko. Uważnie się zapoznałem z państwa wnioskami i w 100 proc. spełniam państwa wniosek, a państwo mówicie - mało... - stwierdził Grzegorz Nowosielski. - Może zastanówcie się państwo generalnie, czego oczekujecie, złóżcie kompleksowy wniosek i wtedy się do niego raz jeszcze odniesiemy, bo tak na każdym spotkaniu będą państwa kolejne pomysły zgłaszać i nigdy nie zakończymy tej procedury. Na dziś jest albo moment taki, że spełniamy dotychczasowe spisane, zgłoszone przez państwa roszczenia w 100 proc., albo państwo macie jeszcze inne wnioski i pomysły. Jeżeli macie inne, to złóżcie je i wtedy raz jeszcze się nad tym pochylimy, raz jeszcze się zastanowimy i być może wtedy jednak zmienimy plan - w kontekście wysokości zabudowy, bo ja też myślę, że musi ona być racjonalna i wcale nie jestem za tym, żeby ona była wyższa od tych budynków, które obecnie tam są - powiedział Grzegorz Nowosielski.
- A budynki te jednorodzinne szeregowe, te obok ul. Kołłątaja, jaką mają wysokość maksymalną? - pytał mieszkaniec osiedla.
- To właściciele wiedzą, niech powiedzą - odparł burmistrz.
- Architekt, który patrzył przestrzennie, to nie badał tego, ile tam jest? - odparł mieszkaniec.
- Ja jak idę w teren, to nie chodzę z miarką, bo nie jestem geodetą i nie mierzę - mówiła projektantka.
- Od początku uczestniczę w tych dyskusjach i nie zgodzę się z jednym. To znaczy, że intencja od początku wyrażana jest tak, żeby ta zabudowa nie przewyższała istniejącej zabudowy szeregowej - włączyła się w dyskusję architekt Małgorzata Bajowska. Intencją naszą jest, żeby jednak ta zabudowa nie była wyższa niż istniejąca, a to się waha około 6-7 metrów. Co więcej, nie ma przepisów budowlanych, które by ograniczały wysokość kondygnacji. Mieszkańców interesuje, co by się stało, gdyby inwestor chciał zadziałać maksymalne? Myślę, że jakąś sugestią jest studium, które mówi o tym, że ta zabudowa gdzieś tam się waha koło dwudziestu kilku metrów, więc gdyby ktoś miał fantazję i chciałby, żeby kondygnacja miała 10 metrów, kolejna 6 metrów, to doszlibyśmy do tego, że byłby to najwyższy budynek na osiedlu. Także pytanie, co chcemy uzyskać - myślę, że to od początku jest wyrażone - żeby ta architektura nawiązywała do tego, co jest w tej chwili. Rozumiem, że mieliście państwo wyłączyć tę działkę z procedowania planu, ale teraz ją utrzymujemy, a my zgłosimy wniosek, uwagę, że nie chcemy przewyższenia. Czy to może skutkować tym, że państwo jakąś czujecie obawę, że inwestor wystąpi o kwestie odszkodowawcze? Czy tutaj ten głos inwestorski może zadziałać tak, że ta zmiana może pogorszyć parametry? - pytała.
- Jako projektant wolę mieć uwagi na piśmie, bo to jest klarowne, nie ma niedopowiedzeń, więc proszę złożyć na piśmie. Jeśli chodzi o odszkodowania, to nie tylko ten inwestor, ale i wszyscy właściciele, którzy mają teraz działki, a w planie obowiązującym mają trzy kondygnacje a my damy siedem - ktoś sprzeda i może żądać odszkodowania, że ma pogorszone warunki. Od rozstrzygnięć nadzorczych z lat 2015 - 2016 było powiedziane, że plany miejscowe - określając kondygnację - mówią o podziemnej i naziemnej. Wcześniej jak w planach się pisało kondygnacje, było przyjęte, że to są kondygnacje naziemne. Jeżeli dobrze pamiętam, to mają państwo dwie kondygnacje. Tu by było bardziej pytanie do prawników, ja prawnikiem nie jestem, jak to jest tu rozumienie i jaka by była rola odszkodowania? Ja w tym momencie państwu na to nie odpowiem, każdy wyrok sądu mówi co innego - tłumaczyła projektantka planu.
- Wszystkich zebranych interesuje tu jedna rzecz - nie tajniki, nie gąszcz przepisów, nie liczba kondygnacji - interesuje wszystkich maksymalna wysokość budowanych domów. Ustalmy to i będzie spokój - stwierdził mieszkaniec osiedla.
- Obowiązujący plan nie określa, jaka to jest maksymalna wysokość - usłyszał od projektantki.
- To jest w ogóle nieporozumienie, żeby tam blok powstawał. Tam mógłby domek jednorodzinny powstać. Pani powinna dokładnie wiedzieć, to jest jakiś śmieszny żart... - mówił mieszkaniec.
- A proszę przypomnieć, jaką proponowaliście wysokość? W którymś momencie z pani analizy wynikało, że może tam być budynek 15 metrowy, czy tak? - pytała Małgorzata Bajowska.
- Mówi pani o poprzednim projekcie, tak - tam było 15 metrów. Obecnie jest proponowane 12 - mówiła projektant.
- Czyli intencją państwa jest, żeby to było jak najwyższe? - stwierdziła Małgorzata Bajowska.
- Proszę nie wkładać nam w usta to, czego nie powiedzieliśmy. Zupełnie inna sprawa byłaby, gdyby tam była proponowana zabudowa wielorodzinna, a zupełnie inna sprawa, jak zostaje - zgodnie z państwa życzeniem - zabudowa jednorodzinna, bo nikt 15-metrowego budynku jednorodzinnego nie będzie projektował - dodał burmistrz. - Musimy też mieć świadomość tego, że jak zmieniamy plan, to zmieniamy dla wszystkich, więc jak ktoś teoretycznie z właścicieli tych nieruchomości, dzisiaj chciałby się podnieść, to mógłby, a w przyszłości nie będzie mógł, bo będzie ta zabudowa ograniczona - zauważył.
- Ustalmy tak, że napiszą państwo uwagę o wysokości, żeby procedować z określoną wysokością - i to zostanie przeanalizowane - zachęcała projektantka.