„Ninja Warrior” to światowy fenomen telewizyjny, który jesienią ubiegłego roku zawitał także w Polsce - na antenie Telewizji Polsat. Format narodził się 22 lata temu w Japonii. Uczestnicy programu muszą się zmierzyć z niezwykle trudnym i pomysłowym torem przeszkód, który jest ciągle rozwijany. Dotychczas tylko dziewięciu śmiałków na świecie pokonało wszystkie przeszkody na torze. Aby go pokonać, nie wystarczy siła mięśni. Ten tor to sprawdzian wytrzymałości, odwagi, hartu ducha oraz sprawności fizycznej. Do mety, którą stanowi legendarna Góra Midoriyama, docierają tylko najlepsi. I tylko oni mają prawo nazywać się prawdziwymi Wojownikami Ninja. W programie mogą wziąć udział zarówno doświadczeni sportowcy, jak i ambitni amatorzy.
Mateusz Śniadała z pewnością należy do tych pierwszych. Pomysł startu w programie podrzucił mu znajomy.
- Ogólnie z występu jestem zadowolny, choć mogłoby być lepiej - mówi. - Startując w programie, chciałem pokazać prawdziwego "zwierzaka" i mi się to udało. Będę chciał przygotować się do następnych sezonów i zająć się też przygotowaniem innych chętnych, którzy chcą poczuć ten klimat. Dziękuję swojej rodzinie, kibicom, którzy są mistrzami, wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki. "Ninja Warrior" to była fajna przygoda i super zabawa. Jeszcze tam wrócę!!!
Emisja trzeciej edycji programu z udziałem wyszkowianina startuje 2 marca. Zapraszamy przed telewizory.
Fot. Archiwum prywatne M. Śniadały