- Czy ma Pan już nowych zastępców?
- Nie mam nowych zastępców. 27 stycznia planowane jest posiedzenie Rady Społecznej SPZZOZ, na której wybrany zostanie przedstawiciel do komisji konkursowej i po tym terminie planujemy ogłosić konkurs na stanowisko zastępcy dyrektora ds. lecznictwa. Z wyborem na stanowisko zastępcy dyrektora ds. ekonomiczno-administracyjnych wstrzymuję się do czasu zmiany regulaminu organizacyjnego.
- Jaki jest powód i zakres zmian w regulaminie?
- Jest to podyktowane m.in. koniecznością unormowania, uporządkowania zakresu zadań podległych właściwym komórkom a jednocześnie likwidacją dualizmu, w którym dwie komórki wykonują te same zadania i nie ma personalnej odpowiedzialności. Uważam np., że w ramach zamówień publicznych, które podlegają obecnie komórce technicznej, powinny być realizowane zakupy, czyli bieżące zaopatrzenie szpitala, aby powstałe koszty były w jednym miejscu, a co za tym lepsza była nad nimi kontrola. To będzie zmiana z korzyścią dla funkcjonowania placówki w zakresie zarządczym i częściowej kontroli optymalizacji kosztów. Zmiana regulaminu będzie dotyczyła wyłącznie części administracyjnej.
- Czy nowelizacja regulaminu będzie oznaczała redukcje etatów lub wzrost zatrudnienia?
- Zmiana ta nie będzie się wiązała ze zwolnieniami. Natomiast przy zmianie regulaminu organizacyjnego dokonam oceny stanowisk.
Od strony administracyjnej posiadam pełen obraz funkcjonowania szpitala, co dało mi pretekst do zmian w regulaminie organizacyjnym. Jak też się rozeznałem brak jest dostatecznej obsady personelu lekarskiego na niektórych oddziałach szpitalnych. Będę czynił wszelkie starania, żeby personel lekarski pozyskać, aby praca na oddziałach była dobrze zorganizowana i z pełna ciągłością, co wpłynie bezpośrednio na bezpieczeństwo pacjenta.
- Jak do tej pory więcej się jednak słyszy o odejściach czy zwolnieniach lekarzy aniżeli przyjęciach nowych…
- Krąży plotka na terenie szpitala, że nie będę przedłużał umów z osobami które są w wieku emerytalnym. To jest nieprawdą, wręcz przeciwnie – przedłużam umowy z personelem, który chce kontynuować pracę w naszej placówce. Z każdym pracownikiem indywidualnie rozmawiam w zakresie kontynuacji lub zakończenia zatrudnienia. Poza jednym z koordynatorów, który nadzoruje obecnie oddział szpitalny do dnia 31.01.2020r., z którym rozwiązuję umowę o nadzór, ale nie rozwiązuję z nim umowy na świadczenia medyczne, są obecnie odejścia „naturalne”, związane z wiekiem emerytalnym, sytuacją osobistą lub też decyzją lekarzy o zmianie formuły zatrudnienia – wybierają indywidualną prywatną praktykę lekarską.
Na emeryturę odeszła jedna z lekarzy oddziału szpitalnego, która przeszła do pracy w POZ, ale nadal chcemy z nią współpracować w zakresie prowadzenia zespołu zakażeń tak jak dotychczas. Przed moim objęciem stanowiska pracy, z pracy w Szpitalu zrezygnowało troje lekarzy z oddziału wewnętrznego (dwoje lekarzy zrezygnowało z dyżurowania w dni powszednie ale biorą dyżury sporadycznie, trzeci zrobił specjalizację w zakresie nefrologii i poszedł do ośrodka klinicznego w zakresie nefrologii). Wszyscy złożyli wypowiedzenia przed moim przyjściem do Szpitala.
Obecnie przybyło trzech lekarzy w oddziale kardiologicznym. W oddziale wewnętrznym od stycznia zatrudniliśmy 2 lekarzy, docelowo do końca lutego dojdzie dodatkowych dwoje lekarzy. Poszukujemy w tej chwili okulisty do poradni przyszpitalnej. Prześledziłem już rynek powiatu wyszkowskiego i niestety wszyscy okuliści mają prywatną praktykę oraz obsługują salony optyczne i nie są zainteresowani poprowadzeniem poradni 6 godzin w tygodniu, bo pozostałe dni są zabezpieczone. Brakuje lekarza z zakresu onkologii, bo dotychczasowemu lekarzowi kończy się umowa i nie chce on dalej dojeżdżać z Warszawy. Porozumiałem się z drugim z lekarzy, który gotowy jest przejąć wolne dyżury. Z pozostałego personelu widzę optymalne zatrudnienie na niektórych oddziałach, ale i tam pojawili się lekarze-rezydenci, którzy chcą pracować w naszym Szpitalu.
- Jak Pan ocenia atmosferę pracy w wyszkowskim szpitalu?
- Ogólnie jestem zadowolony. Poprzednio pracowałem w szpitalu powiatowym i wiem, czym się charakteryzuje społeczność powiatowa, w tym szpitalna. Mieszkam i pracuję także wśród społeczności powiatowej. Jest ona zupełnie inna niż w dużych aglomeracjach, w szpitalach warszawskich - oceniam to pod względem pozytywnym. Pozytywnie odbieram komunikację między personelem, wzajemną troskę o miejsca pracy i właściwe podejście do pracy, sprzęt, który jest im powierzony – to jest pozytywne. Można na bazie tego zbudować dobrze funkcjonująca placówkę, która będzie osiągała duże efekty w zakresie właściwego i należytego leczenia pacjentów.
- Trzy najbardziej palące problemy szpitala w Wyszkowie to…
- Pierwszy to warunki techniczne, infrastrukturalne. Są tu trzy obszary, które wymagają natychmiastowej modernizacji, aby sprostać i zapewnić wysokie standardy w opiece personelu nad pacjentami. Z obszarów tych należy wskazać Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR), oddział ginekologiczno-położniczy i centralną sterylizatornię. Mamy decyzję Sanepidu, zgodnie z którą do końca 2021 roku powinny być dostosowane te pomieszczenia. Wiele już udało mi się zrobić, jak chociażby poprawa sytuacji w poradni gastroenterologicznej, gdzie nie było tzw. sali wybudzeń, remontujemy obecnie izbę przyjęć oddziału ginekologiczno-położniczego. Jak poprawimy warunki infrastrukturalne, będzie to z korzyścią dla pacjentów i personelu.
Będziemy się starali o zwiększenie wartości ryczałtu z Narodowego Funduszu Zdrowia w ramach podstawowego zabezpieczenia szpitalnego. Myślę też o poszerzeniu kadry w obszarach, gdzie jej brakuje, o czym wcześniej wspominałem.
- Na jaką kwotę szacuje Pan potrzeby modernizacyjne szpitala i jaką perspektywę czasową daje Pan na ich przeprowadzenie?
- Kończy się obecna perspektywa unijna 2014-2020 i w tym roku mam do wykonania, do dokończenia dwa zadania związane z projektami unijnymi z poprzednich lat. To termomodernizacja szpitala (termin zakończenia udało nam się przesunąć z czerwca na grudzień). A także projekt w zakresie wyposażenia szpitala w sprzęt, który chcemy zamknąć do końca czerwca. Mamy w planach zakup tomografu i wyposażenie oddziału neonatologii oraz bloku operacyjnego a także oddziału ginekologiczno-położniczego (m.in. chcemy kupić histeroskop, urządzenie do laparoskopii dla mniej inwazyjnych i specjalistycznych zabiegów przeprowadzanych w oddziale ginekologicznym). Przede mną w najbliższym czasie jest uporządkowanie spraw zaległych np. nierozliczonych projektów unijnych. Jak to zrealizujemy, to szpital będzie miał optymalne i wystarczające wyposażenie w sprzęt medyczny na dzień dzisiejszy.
Po tym muszę od nowa oszacować i zaktualizować potrzeby szpitala, abym - gdy ruszy nowa perspektywa unijna - mógł starać się o środki zarówno z budżetu państwa (w tym dwie karetki), o środki unijne w nowej perspektywie, jak i z innych źródeł. W tym roku z budżetu państwa chcielibyśmy jeszcze uzyskać dofinansowanie na zakup dwóch nowych karetek. Myślę już o pewnych perspektywach rozwoju w zakresie poszerzenia wachlarza usług. Do tego potrzebne są zmiany infrastrukturalne. Prowadzę rozmowy z koordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego. Mam plan ale najpierw musimy poprawić warunki i wyposażyć oddział w sprzęt, co poprawi jakość leczenia zabiegowego, inwazyjnego. Myślę tu o stworzeniu tzw. traktu porodowego na wzór traktu porodowego w szpitalu w Wołominie, gdzie udało się taki stworzyć. Pod względem bezpieczeństwa i komfortu pacjentów ale także pod względem wizualnym spełnia on zupełnie inne standardy. Chciałbym stworzyć nowoczesną salę porodową z trzema stanowiskami, z możliwością porodów w wannie, z zagwarantowaniem miejsca dla osoby towarzyszącej. Myślę o stworzeniu nowoczesnej sali operacyjnej nie tylko do cięć cesarskich ale także do przeprowadzania zabiegów ginekologiczno-położniczych. Rozmawiam też z ortopedami o możliwości wprowadzenia protezoendoplastyki. Będę myślał o rozbudowie, poszerzeniu bloku operacyjnego na oddziale chirurgicznym. Mam pomysł, aby wprowadzić kilka stanowisk do chemodializy nerki, aby pacjenci nie musieli jeździć do innych miast i ośrodków na hemodializy.
Zamierzam scentralizować miejsca leczenia pacjentów na terenie szpitala przy ul. KEN. Obecnie w wynajmowanych pomieszczeniach przy ul. Sowińskiego działa poradnia diabetologiczna i pulmonologiczna. Pracownię fizjoterapii mieszczącą się przy ul. 1 Maja pozostawiamy, ale pozostałe dwie poradnie chciałbym mieć tutaj, na miejscu.
- Czy prawdą jest, że sprzęt medyczny zakupiony przez SPZZOZ w ubiegłym roku z dofinansowania marszałka województwa mazowieckiego nie spełnia oczekiwań personelu medycznego i pacjentów?
- Z tego, co się dowiedziałem, zakup tego sprzętu nie był w pełni konsultowany z jego użytkownikami w takim zakresie, w jakim jest im niezbędny, a jeśli tak, to np. w jakiej ilości. Preferuję zasadę konsultacji z każdym użytkownikiem sprzętu, który zamierzam zakupić dla danej komórki organizacyjnej. Poczyniłem więc już zmiany w zakresie tego projektu, który mam zrealizować i rozliczyć do końca czerwca br. Chodzi o zmianę sprzętu, który został wyszczególniony do zakupu. Po rozmowach doszliśmy do wniosku, że to co było pierwotnie planowane jest zbędne. Dokonaliśmy korekty. Podobnie poczyniłem starania w zakresie uzupełnienia brakujących elementów sprzętu już zakupionego, jak np. czujniki, stacje dokujące pulsoksymetru, wymianę sprzętu na inny itd. Niestety pozostał jeszcze sprzęt medyczny, który musimy w chwili obecnej zadysponować i uruchomić w nowych miejscach do tego przystosowanych.
- Czy to z powodu tych „nietrafionych” i niekonsultowanych zakupów rozstał się Pan z odpowiedzialną za nie wicedyrektor ds. administracyjnych?
- Z panią dyrektor Ogonowską rozstaliśmy się w drodze porozumienia stron. Rozstaliśmy się zgodnie z Prawem pracy, za porozumieniem.
- Krąży taka obiegowa opinia, że poprzednia dyrekcja miała – nazwijmy to - postawę bardziej prolekarską a pan na pierwszym planie stawia średni personel medyczny.
- Nie zgadzam się z tą opinią. Wszystkich traktuję na równi jako partnera w pracy, z każdym wymieniam poglądy, rozmawiam, każdego wysłuchuję - jego potrzeby i oczekiwania w zakresie pracy w naszej placówce. Wcześniej były spory i postanowiłem, że będę dążył, aby nie było w tym szpitalu żadnych sporów, a także nie będę tolerował jakiegokolwiek mobbingu na terenie szpitala. I tego będę przestrzegał.
- W sporze zbiorowym z dyrekcją SPZZOZ znajdował się Związek Zawodowy Pielęgniarek Anestezjologicznych. Czy udało się ten spór zażegnać?
- Jestem do dyspozycji przedstawicieli wszystkich organizacji związkowych działających na terenie szpitala w tym ZZPA. Odbywam spotkania z zarządami organizacji związkowych. Wymieniamy się poglądami na temat aktualnej sytuacji, obszarów, które wymagają przyjrzeniu się, natomiast sprawy sporne – dopóki nie będzie rozstrzygnięć sądowych a są dwie sprawy z pozwów zbiorowych – pozostawiam niezmienne. Nie ma mowy o ugodzie pozasądowej, gdyż wartość sporu jest bardzo duża – to ponad 1 mln zł. Jestem zobowiązany do utrzymania kontroli i dyscypliny finansów publicznych i jego bezpieczeństwa. Zastałem sytuację, która toczy się na wokandzie sądowej. Wartość tego sporu jest na tyle duża, że nie pozwala mi na podejmowanie jakichkolwiek kroków ugodowych przed rozstrzygnięciem sądowym, chyba ,że druga strona wycofa swoje żądania.
- Jaka jest obecnie kondycja finansowa szpitala i główne dla niej zagrożenia?
- Półrocze 2019 r. zakończone było stratą netto na poziomie blisko 4 mln zł. Z chwilą mojego przyjścia w październiku 2019 r. zobowiązań wymagalnych było 14 mln zł, co wynikało m.in. z braku rozliczenia projektu modernizacji oddziałów kardiologicznego i wewnętrznego. Na dziś wymagalnych zobowiązań mamy 4 mln zł. Sądzę, że 2019 rok zamknie się ze stratą na poziomie 6 mln zł. Wprowadzenie minimalnej płacy na poziomie 2 tys. 600 zł od stycznia br. skutkuje zwiększonymi kosztami w sferze wynagrodzeń o ponad 300 tys. zł rocznie.
Druga sprawa jest związana z wynagrodzeniami zawodów medycznych jak pielęgniarki i położne, ratownicy medyczni, tzw. dodatki „zębalowe”. Obecnie do końca marca br. rozliczane są co miesiąc powyższe dodatki podwyższające wynagrodzenia, w postaci dodatku do ryczałtu w ramach umowy z NFZ. Nie wiemy, czy zostanie to wliczone ostatecznie w ryczałt, czyli zwiększy nam się poziom ryczałtu czy będzie nadal rozliczane oddzielnie jak dotychczas?
Z końcem stycznia kończą się kontrakty w zakresie udzielania świadczeń medycznych przez lekarzy w oddziałach szpitalnych, w wybranych oddziałach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i poradniach. Prowadzimy negocjacje ze wszystkimi lekarzami, z którymi kończą się kontrakty. Oczekiwania lekarzy są duże, a możliwości Szpitala są ograniczone.
- Czyli lekarze oczekują podwyżek?
- Niektórzy piszą w podaniach, że chcą pracować na dotychczasowych warunkach – dotyczy to głownie lekarzy pracujących w poradniach. Pozostała większość posługuje się jednak stawkami, które krążą poza powiatem wyszkowskim i stawkami warszawskimi. Oczekiwania lekarzy są porównywalne ze stawkami warszawskimi. Jestem przygotowany na wszystko, przygotowany do negocjacji. Rozmowy trwają. Będę oscylować wokół możliwości finansowych Szpitala do podniesienia stawek, również w zależności od możliwości wypracowania kontraktu w danym oddziale. Kontrakty lekarskie niektórych oddziałów obecnie są niższe niż w Warszawie, pozostałe wręcz porównywalne. Porównując ilość pacjentów, która jest zaopatrywana przez nasz Szpital, wysokość kontraktu - jest perspektywa wypracowania większych środków.
- Dużo mówimy o lekarzach, sprzęcie, infrastrukturze, ale poświęćmy też uwagę pacjentom. Ostatnio mój znajomy, który złamał na wyjeździe rękę, został zapisany na wizytę kontrolną do ortopedy w wyszkowskim szpitalu na… 2022 rok. Wszystko dlatego, że nie miał skierowania „pilne”.
- Od 1 stycznia obowiązuje nas tzw. system kolejkowania, czyli planowego harmonogramu zapisywania pacjentów ze skierowaniem w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (dotyczy to przede wszystkich poradni ortopedycznej, chirurgicznej) i przyjęć do oddziałów szpitalnych. Nie jest to spowodowane naszym nastawieniem – z nowym rokiem uruchomiono system i NFZ powiedział: „od dziś was będziemy rozliczać z kolejki pacjentów”. Teraz NFZ widzi każdego zapisanego pacjenta. Jeśli nie wymaga on przyjęcia nagłego, to rejestracja pacjenta wpisuje się w ramach harmonogramu kolejkowego. Nie może go zapisać w terminie wcześniejszym niż w dniu, w którym on się zgłasza. Umieszczając go poza kolejnością, NFZ od razu tego pacjenta wyłapie i przyśle nam zapytanie: czy ten pacjent właściwie znalazł się w tym miejscu czy była potrzeba udzielenia mu nagłej pomocy, czy była to kontynuacja leczenia? Jeśli nie będzie uzasadnienia nagłego przyjęcia, obciąży nas karą. To dotyczy pacjentów, którzy przychodzą poza kolejnością. W przypadku omawianym, pacjent jeśli był u nas zaopatrywany rzeczywiście powinien być zakwalifikowany jako w pierwszej kolejności do przyjęcia. Ale tak się nie stało, gdyż najwyraźniej nie był u nas zaopatrywany i nie miał skierowania „pilne”, o czym ostatecznie decyduje lekarz przyjmujący w danym dniu w poradni.
Pacjentom z jednej strony ten system pomaga, bo mają pewność, że jak mają kolejkę zarezerwowaną, to nikt inny nie zostanie wpisany przed nimi, kto się pojawi po nich. W przypadkach nagłych lekarz decyduje indywidualnie i musi uzasadnić w dokumentacji medycznej konieczność przyjęcia pacjenta poza kolejnością. To niestety dodatkowa czynność lekarza, gdyż NFZ na bieżąco monitoruje sytuację.
- Ale to dalej nie skraca kolejek do lekarzy? Co z tym zrobić?
- Jestem generalnie zaniepokojony sytuacją w SOR i izbie przyjęć. Pacjent musi być świadomy, że przyjęcie do szpitalnego oddziału ratunkowego powinno być podyktowane udokumentowaną i uzasadnioną przesłanką w ramach ratowania życia i zdrowia. A tymczasem nagminnie przychodzą pacjenci z objawami typowymi, związanymi z przewlekłymi stanami zdrowia, czasem z brakiem podstawowego zdiagnozowania i kierowani są do Szpitala przez lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Niestety SOR nie może nikomu odmówić przyjęcia wówczas pacjent poddawany jest pełnej diagnostyce, czyli ponosimy koszty, które są niewspółmierne z kosztami utrzymania SOR, bo dla SOR przypisany jest ryczałt i nic więcej. Z chwilą gdy chcemy danego pacjenta poddać dalszej diagnostyce na oddziale, to w 80 proc. tacy pacjenci nam odmawiają, a wcześniej poddani zostali wstępnej diagnostyce. Apelowałbym do lekarzy POZ, aby w ramach swoich kompetencji diagnozowali w pełni swoich pacjentów, co leży w ich gestii i dopiero w ostateczności, gdy nie są w stanie stwierdzić, co jest przyczyną stanu zachorowania pacjenta, kierowali go do szpitala.
To się wiąże oczywiście z przerzucaniem kosztów, a często nie są to sytuacje szczególne wymagające ratowania życia. A przypomnę, że SOR funkcjonuje w ramach ratowania nagłego życia i zdrowia pacjenta. Niestety, w świadomości społecznej brak jest wiedzy czemu służy SOR.
Dlatego od 1 lipca br. a na pewno od 2021 roku ruszy tzw. TOPSOR, gdzie wprowadzony zostanie triage tzn. „segregacja” pacjentów, weryfikacja pacjentów zgłaszających się do SOR-u. System triage funkcjonuje już w wielu szpitalach, u nas dopiero zostanie wdrożony. Chcę poszerzyć grupę ratowników medycznych, którzy będą weryfikowali stan pacjentów i ustawiali w kolejności pacjentów do wstępnej diagnostyki, do leczenia i przekazywania lekarzom specjalistom w SOR. Mam nadzieję, że wstępna weryfikacja pacjentów pokaże zasadność zgłaszania się do SOR, wśród zgłaszających się z objawami, które powinny być leczone w podstawowej opiece zdrowotnej. W SOR pojawią się także biletomaty.
- Jaki stawia Pan sobie główny cel swojej pracy w wyszkowskim szpitalu?
- Wystąpiłem w listopadzie 2019 r. do Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia o dokonanie audytu, gdyż dążymy do uzyskania certyfikatu akredytacyjnego, jako jeden z pośród 900 szpitali funkcjonujących na terenie Polski. Dzięki uzyskaniu certyfikatu będziemy mogli otrzymać zwiększony ryczałt do 2% maksymalnej wartości rocznego kontraktu w zakresie podstawowego zabezpieczenia szpitalnego. Kwotowo to może wzrosnąć rocznie dla szpitala na podstawową opiekę szpitalną o 800-900 tys. zł. Kolejną wartością wynikającą z akredytacji jest możliwość uzyskania 10 proc. rabatu u ubezpieczyciela za OC medyczne – to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Ale to, że uzyskamy certyfikację, nie będzie dla mnie spełnieniem oczekiwań w tej placówce. Głównie zależy mi na poprawie warunków i zapewnieniu właściwych oraz nowoczesnych metod leczenia pacjentów - według standardów, jakie powinny obowiązywać. Mam w planach rozszerzyć dodatkowe obszary leczenia, lecz najpierw muszę wykonać to, co leży w obowiązku pod względem poprawy warunków technicznych pomieszczeń. Będę ubiegał się w nowej perspektywie unijnej o środki inwestycyjne w ramach realizacji nowych projektów unijnych. Będę mógł w tym czasie nadać pewne kierunki rozwoju tej placówki i wypracować efekt, na który wszyscy oczekują.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Elwira Czechowska
Fot. Archiwum SPZZOZ
***
Tomasz Boroński ma 53 lata. Jest absolwentem Politechniki Warszawskiej (studia inżynierskie na Wydziale Inżynierii Środowiska, a następne tytuł magistra w specjalności zarządzanie nieruchomościami). Ukończył studia podyplomowe na Uniwersytecie Warszawskim „Zarządzanie podmiotami leczniczymi w dobie przekształceń własnościowych”. Przez ostatnich 7 lat piastował stanowisko zastępcy dyrektora ds. administracyjno-eksploatacyjnych w Szpitalu Powiatowym w Wołominie. W swojej karierze zawodowej pracował w Telewizji Polskiej S.A. gdzie kierował m.in. zakładem konserwacji i remontów oraz zakładem energetyki i remontów. Od 2012 roku posiada licencję zarządzania nieruchomościami. Jest trenerem i wykładowcą kadr menedżerskich jednostek służby zdrowia z zakresu m.in. optymalizacji działalności finansowej. Stał też na czele zespołu technicznego ds. uruchomienia szpitala w nowo budowanym na Ursynowie Szpitalu Południowym w Warszawie.
Nowy dyrektor jest mieszkańcem Kobyłki (powiat wołomiński), żonaty, ma dwoje dorosłych dzieci. Jest miłośnikiem historii Polski i literatury okresu międzywojennego i II wojny światowej. W czasie wolnym poznaje nowe techniki informatyczne oraz uprawia piłkę siatkową i piłkę nożną.