W sobotni wieczór 30 listopada w Zakopanem podczas gali Nosalowy Dwór Boxing Night swój dziewiąty pojedynek stoczył Mateusz Tryc. Wyszkowianin, który do tej pory nie zaznał goryczy porażki, w ringu miał coś do udowodnienia. Wielu ludzi domagało się, aby Tryc został zweryfikowany przez mocnego rywala. I takim okazał się Kanadyjczyk Shakeel Phinn. Pochodzący z prownicji Quebec Phinn ma na swoim koncie ponad dwadzieścia pojedynków na zawodowych ringach. Dla wyszkowianina był to bardzo ważny sprawdzian, który w przypadku wygranej może otworzyć mu drzwi do poważnych walk. Obóz Tryca zapowiadał, że jest świetnie przygotowany do walki z przeciwnikiem zza oceanu.
W pierwszej rundzie obydwaj pięściarze "badali się". W drugim starciu z bardzo dobrej strony pokazał się Mateusz, który raz po raz próbował i naciskał rywala. Dobre kombinacje i proste lądowały na głowie rywala. Jeden z lewych prostych trafił celu i rozbił nos Phinnowi. Tryc kontrolował przebieg walki, Kanadyjczyk od czasu do czasu próbował przyspieszyć i trafiał. Jednak nie na tyle mocno, aby zachwiać wyszkowianinem. Mateusz przetrzymał natarcie rywala i sam skontrował, dzięki temu wyrobił sobie u sędziów przewagę. Phin w ostatniej rundzie rzucił się do szaleńczego ataku, jednak ciosy nie przebijały się przez gardę Tryca. W końcówce Polak trafił dobrze Kanadyjczyka i był blisko nokautu, jednak Phinna uratował gong.
Werdykt nie mógł być inny, wszyscy sędziowie wskazali na zwycięstwo Tryca. Mateusz w pełni zasłużył na wygraną. W tej walce pokazał wszystkim malkontentom, że jeśli jest dobrze przygotowany, to może pokazać kawał dobrego boksu. A paradoskalnie im trudniejszy rywal, tym lepsza forma Tryca. O tej walce w wykonaniu wyszkowianina można wypowiadać się w samych superlatywach. Gratulujemy i czekamy na więcej.