W październiku Weronika Gaszczyńska przeszła dwie operacje mózgu w niemieckiej klinice. Były to jej czwarta i piąta operacja mózgu w ostatnich ośmiu latach. W poniedziałek 4 listopada wróciła z mamą do Polski.
- Weronika niestety zwolnić nie może. Moja Bohaterka zawzięcie i wytrwale walczyła w klinice o życie a teraz, zamiast odpocząć, jest na rehabilitacji. Dla Niej walka potrwa jeszcze długo. Ale teraz to walka o sprawność fizyczną a nie, jak dotychczas, walka o życie. Bo walkę o życie wygrała! I Wy, Moi Kochani, macie w tym przeogromny udział. Bez Waszej walki o fundusze na operacje nie byłaby przecież możliwa ta wspaniała wygrana Weroniki. Takich emocji, takich poświęceń, takiego wsparcia i takich ludzi się nie zapomina. Na zawsze pozostaniecie jedną z najważniejszych części naszego życia - napisała na FB mama Weroniki.
Rodzina chce teraz wrócić do normalnego życia. Dla Weroniki, ale także dla jej najbliższej rodziny ta normalność uległa ogromnej zmianie.
- Nowa rzeczywistość jest piękna i cudowna, ale jest nowa. Musimy nauczyć się żyć bez wiecznego strachu, bez widma śmierci czającej się za każdym skokiem ciśnienia. Jest to najwspanialsze, o czym mogliśmy marzyć, ale wymaga totalnego przewartościowania i przywyknięcia do tego, co wydawało się nieosiągalne. Potrzebujemy oddechu, spokoju i czasu. Przed Weroniką stoi otworem nowe, lepsze życie. Wiem, że osiągnie wielkie rzeczy, jestem o tym przekonana. I pamiętajcie, że każdy Jej sukces będzie też Waszym sukcesem. Na zawsze zostaniecie w naszych sercach - pisze Anna Gaszczyńska.
"Żyję z tykającą bombą w głowie" - napisaliśmy pod koniec sierpnia, opisując na naszym portalu historię 24-letniej wyszkowianki zmagającej się z guzem mózgu. Wykryto go, gdy Weronika miała 16 lat. W Polsce przeszła trzy operacje, po których musiała od nowa uczyć się podstawowych funkcji i czynności zyciowych - oddychania, mówienia, chodzenia. Gdy guz umiejscowił się w pniu mózgu, polscy lekarze bezradnie rozłożyli ręce. Nadzieją na ratunek, na życie był zabieg w klinice w Niemczech, ale koszt operacji wynosił 67 tysięcy euro. Historia Weroniki poruszyła jednak tak wiele serc, że wywołała wręcz lawinę pomocy. W tydzień rodzina, przyjaciele, znajomi ale też zupełnie obcy Weronice ludzie zebrali ponad 380 tys. zł. To dla 24-latki oznaczało przepustkę do Hannoveru. Termin zabiegu wyznaczono bardzo szybko, Weronika przeszła go pomyślnie, ale lekarze zdecydowali, że do pełni sukcesu potrzebna będzie druga operacja. I znów wyszkowianie ofiarnie ruszyli z pomocą. Zbiórki, aukcje, licytacje trwają, bo koszt drugiej operacji nie jest jeszcze znany. Najważniejsze jednak, że Weronika bezpiecznie wróciła do domu, gdzie może poddać się dalszej rehabilitacji.