"Gość, którego marzeniem było zagrać chociaż jeden mecz w Ekstraklasie wczoraj dobił do liczby 100 (słownie:sto), więc zrobił sobie prezent." - czytamy na facebookowym profilu piłkarza Polonii Warszawa.
Wyjątkowy jubileusz miał miejsce w Zabrzu podczas meczu tamtejszego Górnika z warszawską drużyną. Niestety trener Stokowiec nie desygnował do gry w pierwszym składzie naszego wyszkowianina. Polonia zaczęła szybko rozbrajać śląski zespół. Przed upływem dziesięciu minut wygrywali 1:0. W drugiej połowie, a dokładniej w 67 minucie rezultat podwyższył Jacek Kiełb. Poprzednie sytuacje nie są dla wyszkowskiej społeczności istotne ( z wyjątkiem kibiców Polonii, których w naszym mieście jednak jest mało), ponieważ dobre wiadomości zaczynają się od 80 minuty. Wtedy Daniel Gołębiewski wszedł na boisko, zmieniając Miłosza Przybyckiego.
Zaczęło się od podania Jacka Kiełba do Piątka (mecz rozgrywany w sobotę), który podaniem dośrodkował w pole karne przeciwnika, a tam Daniel wyprzedził obrońcę i z tak zwanego "szczupaka" wbił głową piłkę do bramki (GOL TUTAJ). Do pierwszego gola potrzebował czterech minut. To nie koniec dobrych wiadomości. W 89 minucie prostopadłe podanie z własnej połowy wykonał Tosik, a piłka oczywiście trafiła pod nogi Daniela. W momencie podania wyszkowianin był ostatnim piłkarzem przed bramkarzem Górnika, jednak sędzia nie odgwizdał spalonego, ponieważ cała sytuacja rozpoczęła się na połowie Polonii. Obrońcom z Zabrza udało się wrócić na pole własnej szesnastki, a Daniel otrzymał wsparcie dwóch zawodników stołecznej drużyny. Gołębiewski postanowił sam wykończyć akcję, zwodem oszukał Szeweluchina i mocnym strzałem pod poprzeczkę zdobył drugą bramkę w meczu, a jednocześnie ustalił rezultat spotkania na 4-0 (GOL TUTAJ).
Wielkie gratulacje dla Daniela Gołębiewskiego, dla którego były to bramki numer cztery i pięć w tym sezonie.
I na koniec ciekawostka. Prawdopodobnie każdy fan piłki nożnej wie, że Polonia Warszawa posiada bardzo duże problemy z płatnościami. Komisja Licencyjna nie przyznała wniosku stołecznemu klubowi na sezon 2013/14. Jeżeli sytuacja nie poprawi się, to klub Daniela może wylądować w czwartej lidze polskiej, tej samej w której gra Bug Wyszków. Gdyby doszło do takiego scenariusza wyszkowianin może trafić do innego klubu z polskiej ekstraklasy. Mówi się o zainteresowaniu Korony Kielce oraz...Górnika Zabrze. Sam piłkarz sytuację komentuje żartobliwie:
"Nie ma mowy o biedzie.
Codziennie jem... sushi-
gotuje torbe ryzu i klade na to rybę z puszki."